Jacek Protasiewicz, były już wicewojewoda dolnośląski, a jeszcze wcześniej - były polityk Platformy Obywatelskiej, zabrał głos w głośnej sprawie Marcina Kierwińskiego. "Podsumowując: Marcin Kierwiński wczoraj był napruty jak Messerschmitt", brzmiał komentarz byłego szefa dolnośląskiej PO. Ale to nie wszystko... Zdradził też w kilku słowach o tym, jak swego czasu miały wyglądać "zakrapiane imprezy" w KPRM. „Wiem ile i co jest pite w gabinetach rządu PO, a zwłaszcza w willi premiera na Parkowej, na tarasie zwanym pieszczotliwie >>Miami<<. Wiem też, jak dużo tam (i w KPRM) się pijało”, napisał.
Wczoraj w Warszawie podczas obchodów Dnia Strażaka głos zabrał szef MSWiA Marcin Kierwiński, który mówił tak, jakby był pod wpływem alkoholu. I to konkretnie. W ramach "tłumaczenia", Kierwiński twierdził, że doszło do problemów z nagłośnieniem. O dziwo, tylko u niego, bo przemawiający przed nim i pod nim - takich problemów nie mieli. Polityk, widząc, jak medialna stała się ta sprawa, opublikował nawet wynik badania alkomatem. Nie uciszyło to sprawy, wręcz przeciwnie. I choć w obronie szefa MSWiA stawali już w mediach społecznościowych czołowi politycy obozu rządzącego z Donaldem Tuskiem i Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, to swoje zdanie wyrazili również mniej im przychylni... Np. Jacek Protasiewicz, były polityk PO.
Protasiewicz nie tylko odniósł się do wczorajszego wystąpienia Kierwińskiego, ale i zdradził kilka informacji, co do partyjnych "zakrapianych imprez".
"Byłem jego zastępcą [Kierwińskiego] jako szefa kampanii PO w 2011, więc spotykaliśmy się codziennie i często. Poznałem go całkiem dobrze. (..) Wiem, ile i co jest pite w gabinetach rządu PO, a zwłaszcza w willi premiera na Parkowej, na tarasie zwanym pieszczotliwie >>Miami<<.Wiem też, jak dużo tam (i w KPRM) się pijało", napisał były wicewojewoda dolnośląski i były lider PO na Dolnym Śląsku.
I jak dodał - "podsumowując: Marcin Kierwiński wczoraj był napruty jest Messerschmitt. Gadanie o problemach technicznych, to ściema dla maluczkich, jak niegdyś o słynnym dziadku".
2/2 w willi Premiera na parkowej, na tarasie zwanym pieszczotliwie “Miami”. Wiem też, jak dużo tam(i w KPRM)się piijało.
— Jacek Protasiewicz (@ProtasiewiczJ) May 5, 2024
Podsumowując:@MKierwinski wczoraj był napruty,jak Messerschmidt. Gadanie o problemach technicznych, to ściema dla maluczkich,jak niegdyś o słynnym dziadku. 🤷🏼♂️
Na tym jednak nie poprzestał...
W jednej z odpowiedzi, były polityk PO przypomniał również incydent z jego udziałem, do którego doszło 10 lat temu na lotnisko we Frankfurcie.
Według niemieckich mediów, polityk - jako eurodeputowany i wiceszef PE - miał zachowywać się dziwnie, krzyczeć "heil Hitler" i określać celników niemieckich nazistami. Protasiewicz tłumaczył, że celnicy byli agresywni, a on sam wypił tylko lampkę wina na pokładzie samolotu Warszawa-Frankfurt.
Dziś Jacek Protasiewicz stwierdził, że "Frankfurt" nie wziął się z "dwóch buteleczek na pokładzie", ale "z narady w KPRM na temat kampanii do PE".
"Długiej, zakrapianej. Mocno. Z - jak to się mówi - "najważniejszymi osobami w państwie"...", napisał.
No jasne, że mam „pewne doświadczenie”….a jak Pan myśli - skąd się wziął Frankfurt? Z dwóch buteleczek na pokładzie? Dla 100kg faceta?
— Jacek Protasiewicz (@ProtasiewiczJ) May 5, 2024
Z narady w KPRM na temat kampanii do PE.Długiej, zakrapianej.Mocno.Z-jak to się mówi-„najważniejszymi osobami w państwie”….