– Zderzyliśmy się, wydaje się, z dużą dozą wręcz nielojalności a nawet kłamstwa – mówił szef polskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Witold Waszczykowski nie ma wątpliwości, że za wyborem Donalda Tuska na przewodniczącego Rady Europejskiej stoi Angela Merkel, która przeforsowała pomysł innym państwom.
– Zderzyliśmy się, wydaje się, z dużą dozą wręcz nielojalności a nawet kłamstwa, dlatego że na wiele dni przed szczytem - nie chcę wskazywać palcem na kraje - ale mieliśmy zapewnienia, że niektóre kraje inaczej się zachowają. Mieliśmy zapewnienia, iż absolutnie popierają nasze stanowisko i że zakładają, że państwo narodowe, państwo członkowskie ma prawo decydować, kto jest jego kandydatem – mówił szef dyplomacji w piątek w TVP.
Witold Waszczykowski dodał, że "jeśli wczoraj rano w Bundestagu, czyli w parlamencie niemieckim, pani kanclerz na pół dnia przed rozpoczęciem szczytu wygłasza publicznie opinię: Cieszę się z wyboru Donalda Tuska i cieszę się, że będę mogła z nim przez następne lata pracować, to znaczy, że z Berlina poszła jasna, wyraźna dyrektywa do tych państw, które słuchają".