Sąd Okręgowy Warszawa-Praga przedłużył areszty 26 osobom zamieszanym w przemyt narkotyków na teren Aresztu Śledczego na Białołęce. Wśród nich jest Andrzej Z. ps. Słowik. Śledztwo przejął wydział Prokuratury Krajowej wyspecjalizowany w zwalczaniu przestępczości zorganizowanej.
Śledztwo w sprawie grupy przestępczej złożonej z więźniów, strażników i adwokatów przejął 9 grudnia Mazowiecki Wydział Zamiejscowy Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie. - Postępowanie zostało przejęte do dalszego prowadzenia z uwagi na wielowątkowy i wieloosobowy charakter związany z działalnością zorganizowanej grupy przestępczej oraz ujawnieniem poważnej przestępczości korupcyjnej – przekazał Dział Prasowy PK.
Obecnie w sprawie jest 37 podejrzanych, z czego ponad połowa to strażnicy więzienni. Wobec 28 osób stosowany jest środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania. W minionym oraz bieżącym tygodniu Sąd Okręgowy Warszawa-Praga rozpoznawał wnioski prokuratury (wówczas jeszcze okręgowej) o przedłużenie stosowanych w sprawie aresztów.
Jak ustaliła, w ciągu kilku dni odbyło się 26 posiedzeń, po których sędziowie decydowali o dalszym izolowaniu podejrzanych.
Andrzej Z., znany w przestępczych kręgach jako "Słowik", ma pozostać w areszcie do 14 marca 2021 r. Jak dowiedziała się PAP, prokuratura zarzuca mu, że "w okresie od 2017 do 2019 roku kierował udziałem w obrocie znaczną ilością środków odurzających". Handel narkotykami miał się odbywać m.in. na terenie Aresztu Śledczego (AŚ) Warszawa-Białołęka.
Według prokuratury "Słowik" miał kierować zorganizowaną grupą przestępczą, która korumpowała funkcjonariuszy służby więziennej, obracała środkami psychotropowymi, sterydami, narkotykami i alkoholem oraz trudniła się fabrykowaniem dokumentów "w celu utrudniania postępowań karnych". Portal tvn24.pl podawał we wrześniu, że do aresztu za pośrednictwem strażników miały trafiać także telefony komórkowe, służące przestępcom do kontaktu z półświatkiem bez potrzeby uzyskiwania zgód. Funkcjonariusze – według ustaleń portalu – ułatwiali więźniom także dostęp do pornografii.
Domniemany lider więziennego gangu "Słowik" został zatrzymany na terenie Sądu Okręgowego w Warszawie w dniu, w którym odbywała się rozprawa przeciwko tzw. gospodarczej mafii pruszkowskiej - m.in. o udział w wyłudzeniach VAT, rozbojach i handlu narkotykami. Andrzej Z. przebywał w związku z tą sprawą w areszcie, który opuścił w sierpniu 2020 roku wpłacając 400 tysięcy złotych poręczenia majątkowego. Na wolności przebywał miesiąc.
Z dowodów zgromadzonych przez prokuraturę wynika, że "Słowik" działał "wspólnie i w porozumieniu, w celu osiągniecia korzyści majątkowych" z Sebastianem L. ps. Lepa, Wojciechem S. ps. Wojtas, Arturem N. ps. Arczi oraz nieżyjącym już Zbigniewem C. ps. Daks. Decyzją sądu, "Wojtas", "Arczi" i "Lepa" są aresztowani w związku z tą sprawą do 24 marca 2021 roku, ale nie jest to jedyna sprawa, w związku z którą stosowane są wobec nich najsurowsze środki zapobiegawcze, odbywają też kary pozbawienia wolności. To przestępcy powiązani z mafią mokotowską oraz grupą tzw. obcinaczy palców, brutalnym odłamem "mokotowa", który porywał ludzi dla okupu.
Sąd okręgowy przedłużył areszty także funkcjonariuszom służby więziennej, na których ciążą zarzuty m.in. przyjmowania łapówek, udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i wprowadzanie do obrotu znacznych ilości środków odurzających.
Do połowy marca w areszcie zostanie adwokat Monika Ch. Decyzję o tymczasowym aresztowaniu mecenas Olgi J. Sąd Okręgowy Warszawa-Praga podjął 30 października, po rozpoznaniu zażalenia prokuratury na decyzję sądu rejonowego, który zastosował wobec J. poręczenie majątkowe zamiast izolacji. Obie adwokatki podejrzane są m.in. o udział w zorganizowanej grupie przestępczej i przemyt znacznych ilości narkotyków na teren AŚ Białołęka.
Tygodnik "Polityka" podał w środę, że "rozpracowanie gangu z Białołęki zaczęło się od niestandardowej operacji". - Pod mury aresztu podjechał wóz. Niepozorny, ale w środku nafaszerowany aparaturą do wykrywania aktywności sieci telefonii komórkowych. (…) kiedy funkcjonariusze włączyli nasłuchy, okazało się, że sprzęt oszalał. Aparatura zarejestrowała dziesiątki połączeń prowadzonych z i do aresztu śledczego – czytamy. Tygodnik poinformował, że za sukcesem CBŚP stoi jeden z podejrzanych w tej sprawie - Sebastian K., który odbywał karę na Białołęce i zdecydował się ujawnić kulisy działalności grupy przestępczej. Według ustaleń "Polityki", jedna z adwokatek "złapana na gorącym uczynku podczas przekazywania narkotyków" także została tzw. małym świadkiem koronnym.
Prowadząca śledztwo Prokuratura Krajowa nie udziela szczegółowych informacji na temat postępowania. Podobne stanowisko prezentowała Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga, a także Centralne Biuro Śledcze Policji, które dokonywało zatrzymań podejrzanych. W tej sprawie pojawiła się niespotykana dotychczas ilość "przecieków". Jak ustaliła PAP, niewykluczone, że wątek ujawniania tajemnicy śledztwa będzie lub został już objęty odrębnym postępowaniem.