Gościem redaktor Doroty Kani w drugiej części programu "Koniec systemu" była Magdalena Brzeska, córka zamordowanej Jolanty Brzeskiej. - Byłam zaskoczona, że zostało zamknięte te śledztwo, z drugiej strony byłam tym wszystkim zmęczona. To ja byłam przesłuchiwana. Byłam najczęściej przesłuchiwaną osobą - mówiła.
– Dlaczego WSA uchyla raz po raz decyzje komisji weryfikacyjnej pani zdaniem? - zapytała Dorota Kania.
– Prawdę mówiąc ja nie wiem, natomiast odbieram to jako decyzje polityczne, czyli niezgadzanie się z decyzjami, które wydaje komisji - powiedziała Magdalena Brzeska.
– Wiceminister sprawiedliwości mówi o patologii w czasie reprywatyzacji, że była to gigantyczna skala. Ta pani kamienica stała się takim już symbolem - zauważyła redaktor prowadząca.
– To nie tylko był problem z moją mamą, ale także z osobami, które tam mieszkały - powiedziała gość Telewizji Republika.
– Marek Mossakowski, który przejął tą kamienicę bardzo sprytnie doprowadził do tego, że kolejni lokatorzy się wyprowadzali z kamienicy prawda? - dopytywała Dorota Kania.
– Tak oczywiście, to są wspaniałe opowieści, że się wyprowadzały te osoby, kolejne rodziny i że zawierał z nimi ugody. Natomiast ja nigdy nie słyszałam, żeby takie ugody były zawierane - mówiła córka Jolanta Brzeskiej. - Pierwsze co, to te osoby, rodziny dostawały informacje, że umowa najmu mieszkania, która była zawarte jeszcze z miastem jest nieważna a potem podwyższał czynsz, albo naliczał odszkodowanie za tzw. bezumowne zajmowanie lokalu. Przyznajmy, że ludzie niewiele wiedzą, czy im się rzeczywiście należy ten lokal, czy mogą mieszkać, czy mają się gdzie odwoływać i nie ma instytucji, które mogą takim lokatorom pomóc - dodała.
– Pani mama stwierdziła, że będzie walczyć, że to mieszkanie się jej należy. Pani dziadek budował tę kamienicę z której została po wojnie jedna ściana - zauważyła redaktor prowadząca.
– Jest to widoczne na zdjęciach lotniczych, które są udostępnione w Internecie. Widać olbrzymi lej po bombie, który jest na Nabielaka. Zresztą są informacje, które są w spisach takich kamienic i widać, że kamienica jest do rozbiórki. Kamienica została odbudowana. Ja teraz w USA słyszałam, że jednak podobne właściciele odbudowali ze swoich własnych środków, to mi się nie zgadza, które ja słyszałam od swojej własnej rodziny. Nie mam jak ich teraz potwierdzić, ponieważ nie ma już osób, które mogą przekazać te informacje - powiedziała Magdalena Brzeska.
– Skąd się ten właściciel znalazł - dopytywała Dorota Kania.
– Tego nie wiemy. Próbowaliśmy znaleźć, lub uzyskać jakaś informacje, kim jest pan Marek M.. Musimy tak o nim mówić, gdyż jest to osoba prawomocnie skazana. Nie mogliśmy uzyskać takiej informacji. Natomiast w odwrotną stronę, ta osoba mogła o nas każdą dowolną informacje, w tym nasze akty śluby, akty urodzenia, wszystko, ponieważ pokazywał, że ma interes prawny - mówiła córka śp. Jolanty Brzeskiej.
– Kiedy zaginęła pani mama zostało wszczęte śledztwo. Później okazało się, że nie żyje, bo zostały odnalezione szczątki. Śledztwo zostało umorzone. Prokuratura stwierdziła, że wprawdzie mogły się do tego przyczynić osoby trzecie, ale śledztwo zostało umorzone. Dopiero później zostało wznowione. Jak pani myśli, co się stało? - dociekała redaktor.
– Prawdę mówiąc ja do końca nie wiem, ale ja od samego początku śledztwa miałam swoją panią pełnomocnik, która prowadziła to śledztwo, lub uczestniczyła zamiast mnie, ze względu na to, że nie chciałam mieć dostępu do akt, bo to było zbyt trudne psychicznie. Gdybym musiała te wszystkie akta przeglądać i zastanawiać się co mogę zrobić, o co wnioskować, to by było dla mnie rzeczywiście zbyt trudne. Potrzebne było wsparcie prawnika, który dobrze się znał procederach - mówiła gość Telewizji Republika. – Rzeczywiście śledztwo zostało umorzone - dodała.
– Byłam zaskoczona, że zostało zamknięte te śledztwo, z drugiej strony byłam tym wszystkim zmęczona - powiedziała – To ja byłam przesłuchiwana. Byłam najczęściej przesłuchiwaną osobą - stwierdziła Magdalena Brzeska.