UE ma mieć nowe dochody: cło węglowe, podatek od plastików i opłatę cyfrową
Opłata od niepoddanych recyklingowi opakowań plastikowych, graniczny podatek węglowy, podatek od transakcji finansowych czy dochody ze sprzedaży uprawień do emisji CO2 - to uzgodnione na szczycie nowe zasoby własne, które mają pomóc UE sfinansować fundusz odbudowy.
Przywódcy państw i rządów zgodzili się na zakończonej we wtorek Radzie Europejskiej, że UE będzie w nadchodzących latach dążyć do zreformowania systemu istniejących zasobów własnych i wprowadzenia nowych.
Dokument końcowy z posiedzenia mówi o tym, że w pierwszej kolejności wprowadzona zostanie opłata za niepoddawane recyklingowi opakowania z tworzyw sztucznych. Każdy z krajów członkowskich będzie musiał wysłać do Brukseli 80 eurocentów za jeden kilogram takich odpadów.
Aby uniknąć nadmiernego obciążenia tych państw, gdzie recykling np. butelek po napojach nie jest powszechny, wprowadzony ma być specjalny mechanizm dostosowawczy. Służyć ma on zapobieganiu nadmiernego regresywnego wpływu nowej opłaty na wkłady krajowe do budżetu UE. Opłata ma zacząć zasilać unijną kasę od 1 stycznia 2021 r. Spodziewane przez KE wpływy są szacowane na ok. 3 mld euro rocznie.
W pierwszym półroczu 2021 r. KE ma przedstawić projekty dotyczące tzw. granicznej opłaty węglowej oraz w sprawie opłaty cyfrowej. To pierwsze rozwiązanie ma polegać na nakładaniu dodatkowego cła na sprowadzane do UE dobra, których produkcja wymagała dużej emisji CO2. Ma to zapobiegać przenoszeniu produkcji, zwłaszcza wysokoemisyjnego przemysłu, do państw, gdzie nie trzeba płacić za emisję gazów cieplarnianych. Opłata od emisji CO2 na granicach UE ma dać do 14 mld euro rocznie.
Planowana opłata cyfrowa miałaby zastosowanie do przedsiębiorstw, których obroty przekraczają 750 mln euro rocznie. Miałaby ona generować do 1,3 mld euro wpływów do budżetu UE.
Nie wiadomo, na ile plany te uda się zrealizować. "27" próbowała bowiem wprowadzić podobny podatek dla największych firm działających w internecie, ale przez sprzeciw kilku państw członkowskich to jej się nie udało.
Aktywnie lobbującym przeciwnikiem tego podatku są też Stany Zjednoczone, które uważają, że UE wymierza go w duże amerykańskie korporacje takie jak Google, Apple czy Amazon.
Unijni liderzy zlecili też na szczycie, by KE przedstawiła nową propozycję ws. rozszerzenia systemu handlu emisjami (ETS) na sektor lotniczy i morski. Ma to pozwolić uzyskać dodatkowe 10 mld euro rocznie do kasy UE.
Szefowie państw i rządów zgodzili się, że w czasie trwania kolejnych wieloletnich ram finansowych, czyli w latach 2021-2027, UE będzie pracować nad wprowadzeniem innych zasobów własnych, które mogą obejmować np. podatek od transakcji finansowych. Prace nad nim trwają od lat z udziałem ograniczonej liczby państw członkowskich, ale do tej pory nie udało się ich sfinalizować.
Według założeń wpływy z nowych zasobów własnych wprowadzonych po 2021 r. mają być wykorzystane do przedterminowej spłaty pożyczek zaciągniętych w ramach planu odbudowy. Jego wartość to 750 mld euro, w tym 390 mld w grantach, a 360 mld w niskooprocentowanych pożyczkach. UE ma spłacać pozyskane na rynkach finansowych środki przez 30 lat do 2058 r.
Polecamy Nasze Programy
Wiadomości
Najnowsze
Giertych chce pozwać Sośnierza. Mocna odpowiedź: „Grozisz sądem i zniesławiasz ludzi, za to, że powtarzają fakty?”