– W dłuższej perspektywie nie możemy używać głosu większości jako czegoś w rodzaju politycznego przymusu – powiedział Donald Tusk. Szef Rady Europejskiej skrytykował politykę „otwartych drzwi”, którą zaproponowała Angela Merkel i nazwał ją „niebezpieczną”.
Tusk udzielił długiego wywiadu pięciu europejskim dziennikom. Rozmowa dotyczyła kryzysu migracyjnego w UE i metod jego rozwiązywania. Tusk krytycznie wypowiadał się o polityce Niemiec w tej sprawie.
Szef Rady Europejskiej skrytykował rozwiązanie forsowane przez władze Niemiec, czyli przymusowy rozdział imigrantów do wszystkich krajów UE na podstawie kwot. – Nie da się zbudować w Europie poparcia większości dla takiego rozwiązania. Nie tylko z powodu krajów ze wschodu i centrum UE, ale także wielu innych – stwierdził Tusk.
– W dłuższej perspektywie nie da się zarządzać UE używając głosu większości jako czegoś w rodzaju politycznego przymusu – mówił. Podkreślał też, że wiele krajów jest sceptycznych wobec przymusowym kwotom w rozdzielaniu imigrantów. – I jestem w stanie zrozumieć dlaczego – dodał Tusk.
Według szefa Rady Europejskiej zapoczątkowana przez Angelę Merkel polityka „otwartych drzwi” jest „niebezpieczna”. – Więcej państw byłoby gotowych wykazać się solidarnością, jeśli miałyby poczucie, że całą wspólnota jest gotowa skutecznie bronić swoich granic – wyjaśniał.
Według Tuska źródłem „największego strachu” w Europie jest masowy napływu migrantów. – Syryjczycy to tylko 28-30 procent z nich. Pozostali to migranci. Potrzebujemy skuteczniejszej kontroli. To oczywiste – stwierdził.
– Nie negujmy przy tym znaczenia bezpieczeństwa. Jeśli chcemy kontrolować migrantów i uchodźców, to musimy mieć więcej czasu niż minutę na pobranie odcisków palców – wyjaśniał Tusk. Dodał też, że dziś dostęp do Europy jest za łatwy.