Policja poszukuje Jacka Jaworka, który zastrzelił w Borowcach swojego brata, jego żonę i syna. Funkcjonariusze sprawdzają każdy trop. Jasnowidz Jackowski podsunął im miejsce. Poszukiwania nie przyniosły jednak oczekiwanych rezultatów.
Jackowski twierdził, że Jaworek nie żyje, a jego ciało znajduje się w miejscowości Poraj 32 kilometry od Borowców.
Po wizjach Krzysztofa Jackowskiego policja wszczęła poszukiwania. Nie przyniosły one rezultatów, ponieważ mężczyzny nie znaleziono żywego ani martwego.
W nocy z 9 na 10 lipca minionego roku Jacek Jaworek z zimną krwią zabił brata, bratową, i ich syna. Od tamtej nocy nie ma śladu po zabójcy. Policja i prokuratura zapowiadają, że sprawdzą wskazówki jasnowidza, które obalają dotychczasowe ustalenia śledczych.
Policja rzadko podąża za wskazówkami jasnowidzów. Takie przewidywania nie są poszlaką ani dowodem. Zrobiono jednak wyjątek i zapytano Jackowskiego co „przeczuwa”.
– Przyjęliśmy, że wysoce prawdopodobne jest, że Jacek Jaworek żyje – mówi Tomasz Ozimek, rzecznik prokuratury okręgowej w Częstochowie. Przemawiają za tym okoliczności. Po pierwsze do tej pory nie znaleziono ciała Jaworka. Z doświadczenia w takich sprawach śledczy wiedzą, że sprawca może targnąć się na swoje życie, zaraz tuż po zdarzeniu. Ozimek dodał, że – sporządzony jest portret psychologiczny sprawcy. Z informacji przekazanych przez członków rodziny poszukiwanego i analiz dokonanych przez policyjnego profilera wynika, że nie jest to osoba skłonna do samobójstwa.
Jackowski twierdzi, że zgłosiła się do niego firma detektywistyczna, którą wynajęła rodzina ofiar Jacka Jaworka. – Przywieźli mi przepoconą czapkę. Dali mi ją tylko na chwile, na jeden seans. Usłyszałem od ducha Jaworka słowo: Poraj... Gdybym miał tę czapkę dłużej, kto wie, co powiedziałby mi jeszcze duch Jaworka… Policja powinna udać się jak najszybciej do Poraja – mówił w rozmowie z Faktem Krzysztof Jackowski.
Jasnowidz zapewnił, że ma wieloletnie doświadczenie we współpracy ze śledczymi, a to, co mówi, to nie są żadne brednie.