Gdyby było tak, że służby polskie posunęły się do wysadzenia budynku, to by dało obraz putinowskiej Polski pod władzą Wałęsy – mówił w Telewizji Republika Tomasz Terlikowski. – Jeżeli Lech Wałęsa zasugerował szefowi UOP-u wysadzenie budynku, Gromosław Czempiński nigdy by się do tego nie przyznał, bo on, jego ludzie i Wałęsa musieliby pójść do więzienia – dodawał redaktor naczelny stacji.
Zdaniem Tomasz Terlikowskiego wszelkie argumenty i fakty w tej materii i tak nie zadziałają na ludzi, którzy gloryfikują postać Lecha Wałęsy. Jak zaznaczał dla takich ludzi każde słowo, które psuje nieskazitelny wizerunek byłego prezydenta to "prawicowa propaganda", której Wałęsa jest ofiarą.
– Ci którzy wierzą w świętość i nieskalaność Lecha Wałęsy i tak w to nie uwierzą – mówił w kontekście ujawnionych przez Sławomira Cenckiewicza dokumentów, które mogą rzucać zupełnie inne światło na wybuch gazu do jakiego doszło 17 kwietnia 1995 roku w budynku przy ul. Wojska Polskiego w Gdańsku.
Cenckiewicz opisał na swoim profilu na Facebooku sprawę sprzed 11 lat, kiedy w święta Wielkiej Nocy doszło do wybuchu gazu w budynku przy ul. Wojska Polskiego, w wyniku którego zginęło 21 osób. Prokuratura uznała wówczas, że sprawcą tej katastrofy był mieszkaniec z parteru, który również zginął w wybuchu gazu. "Minęło ponad 10 lat, kiedy pracując kilka lat nad sprawą Wałęsy i przygotowując książkę „SB a Lech Wałęsa” spotkałem się z kilkoma osobami – urzędnikami miejskimi, pracownikami tajnych służb, strażakami, a nawet byłym wiceministrem spraw wewnętrznych, którzy niezależnie od siebie mówili tak: „wybuch gazu w Gdańsku był operacją UOP, zaś ofiary niezamierzonym wypadkiem przy pracy”. CZYTAJ WIĘCEJ....
CZYTAJ RÓWNIEŻ: