Terlikowski: Zachodni politycy uwierzyli, że Rosja się zmieniła, a Putin jest demokratą
– Zachodni politolodzy zapomnieli, że Rosja ma swoją specyfikę działania. Natomiast zachodni politycy niestety uwierzyli, że ten kraj się zmienił, a Putin jest demokratą – mówił w programie „Chłodnym Okiem” publicysta Tomasz Terlikowski.
Głównym wątkiem rozmowy był temat sytuacji na Krymie w kontekście działań Rosji. Terlikowski mówił, że „nie przypomina sobie, żeby któryś rosyjski władca bał się wojny, albo przejmował się życiem swoich poddanych”. – Zachodni politolodzy zapomnieli, że Rosja ma swoją specyfikę działania. Natomiast zachodni politycy niestety uwierzyli, że Rosja się zmieniła, a Putin jest demokratą – zauważył.
Zdaniem publicysty sojusz NATO jest dziś wart „tyle samo, co przedwojenne gwarancje Wielkiej Brytanii i Francji dla Polski”. Ponadto stwierdził też, że Władimir Putin „jasno wskazał kolejne cele, mówiąc o bojówkarzach szkolonych w Polsce i na Litwie”.
– Wbrew temu co się sądzi Putin postępuje dość racjonalnie. Z punktu widzenia interesu Rosji jest racjonalny, ale z punktu widzenia Polski i Europy jest to duży problem – stwierdził jednak. Jego zdaniem „trzeba wypracować racjonalną odpowiedź wobec Rosji”.
Tomasz Terlikowski zasugerował, że rozwiązaniem, które mogłoby pomóc w deeskalacji napięcia na Krymie, mogłoby być wysłanie okrętów na Morze Czarne. – Pojawią się tam, a „Marsjanie” znikną z Krymu – dodał.
Tomasz Terlikowski mówił też o Dniu Kobiet w kontekście ideologii gender. Publicysta przypomniał, że „jest to stare komunistyczne święto”, a on jako konserwatysta go nie obchodzi.
Terlikowski zauważył, że dziś „Gazeta Wyborcza” piszę m.in. o tym, że „nadchodzi rewolucja gender”. – Ja do tej pory słyszałem, że to nauka. Czy ktoś kiedyś mówił, że nadchodzi rewolucja medioznawcza albo rewolucja genetyczna? – ironizował. – Sformułowania typu „rewolucja gender” dowodzą tego, że jest to jednak ideologia – uzupełniał.
Tomasz Terlikowski zaapelował też, że jeśli ktoś chciałby „uczcić swoje żony, matki czy córki, jest 365 dni w roku, żeby to robić”. – Ten jeden dzień jest najgorszym z możliwych do wyboru – podsumował.