- Teraz będziemy świadkami zjawiska przeciągania liny o Ukrainę między Zachodem a Rosją. Używając metafory Wołodymyr Zełenski to niezapisana tablica, którą warto zapełnić poprzez jak najszybsze kontakty i pokazanie mu europejskiej oferty – mówi „Codziennej” w rozmowie z Janem Przemyłskim były minister spraw zagranicznych WITOLD WASZCZYKOWSKI.
Wybory prezydenckie na Ukrainie z ogromną przewagą wygrał Wołodymyr Zełenski, postać do tej pory niezwiązana z polityką. Co ten wybór może oznaczać dla Polski?
Wielką niewiadomą, dlatego że jego poglądy są nieznane. Za Zełenskim zagłosowały trzy grupy Ukraińców: ci, którzy byli niezadowoleni z Poroszenki, ci, którzy koniecznie chcieli zmiany, i ci, którzy uwierzyli, że będzie on takim prezydentem, jakiego zgrał w filmie. Tymczasem Zełenski przez całą kampanię konsekwentnie nie wypowiadał się na tematy polityczne. Musimy czekać na jego exposé, obserwować, jakimi ludźmi obsadzi urzędy, i wówczas będziemy mogli wywnioskować, jaką politykę będzie uprawiał.
Czyli polski rząd powinien teraz czekać na rozwój sytuacji za naszą południowo-wschodnią granicą?
Absolutnie nie. Zaraz po ogłoszeniu wyników prezydent Andrzej Duda zadzwonił do Wołodymyra Zełenskiego i zaprosił go do Polski.
Cały wywiad z kandydatem Zjednoczonej Prawicy w wyborach do PE, byłym ministrem spraw zagranicznych Witoldem Waszczykowskim w najnowszej "Gazecie Polskiej Codziennie".
Serdecznie polecamy wtorkowe wydanie „Codziennej”.
— GP Codziennie (@GPCodziennie) 22 kwietnia 2019
Więcej na naszej stronie https://t.co/1HYRtWiDJA #GPC pic.twitter.com/sfiEk9VyWN