Jak donosi "Daily Mail" z różnych rejonów globu: od Zachodniego USA, przez Wielką Brytanię po Nową Zelandię, docierają od kilku miesięcy relacje o tajemniczych dźwiękach przypominających echa silnych eksplozji. Władze oraz uczeni zwykle nie są w stanie wyjaśnić ich pochodzenia, co tylko wzmacnia krążące po sieci teorie spiskowe.
Terminem "boom" określa się silne eksplozje o nieznanych przyczynach, o jakich co pewien czas donosi się z różnych rejonów świata, głównie z USA i UK. W tym roku doszło aż do 64 takich przypadków – informuje "Daily Mail", dodając, że zjawisko przybrało na intensywności w listopadzie. Zwolennicy teorii spisku zrzucają winę na sekretne wojskowe testy i przypominają o dużo bardziej tajemniczej serii incydentów z 2012 r.
Wczesnym popołudniem 14 listopada potężny huk rozległ się w środkowej Alabamie. Określany był jako "niesamowicie głośny" i podobny do wybuchu cysterny z gazem – mówił Dawn Stanton z Lincoln. Wybuch z Alabamy nie wzbudziłby tylu komentarzy, gdyby nie fakt, że to kolejny tego typu przypadek na terenie USA w tym miesiącu.
Podobne relacje napływają regularnie od miesięcy z innych anglojęzycznych krajów, m.in. Wielkiej Brytanii i Australii, a zjawisko niezidentyfikowanych eksplozji zyskało nawet nazwę "booms". – Przez te dźwięki prawie dostałam ataku serca – powiedziała lokalnym dziennikarzom mieszkanka walijskiego Abergavenny. – Początkowo myślałam, że to strzały z pistoletu albo fajerwerki, ale były zbyt głośne. To brzmiało jak eksplozja cysterny! – dodała.
"Albo zbliża się Apokalipsa, Obcy przygotowują się do lądowania na Ziemi, albo to wszystko jedna wielka ściema. Musi przecież istnieć jakieś sensowne wytłumaczenie dla dziesiątków nagrań na YouTube, na których słychać te dziwne dźwięki" – twierdzi jeden z ekspertów. Uczony prof. Jean-Pierre St-Maurice stwierdził, że dziwne odgłosy mogą być generowane przez… zorze polarne.