Dopóki prokuratorzy nie dokonają oględzin kolejnych pakietów nie będę miał wiedzy o tym, co się w nich znajduje – oświadczył w programie "W Punkt" prezes IPN dr Łukasz Kamiński, komentując kwestię dokumentów odnalezionych w domu gen. Czesława Kiszczaka. Zapewnił, że kolejne teczki zostaną wkrótce udostępnione.
Pytany, czy ważne tajne dokumenty, o których istnieniu mówi się od dawna, mogą być przechowywane w mieszkaniach innych komunistycznych generałów, Kamiński tłumaczył, że takie sprawy należy kierować do pionu śledczego IPN – Dla mnie tego typu wypowiedzi są zdumiewające. Kto z tych osób, które twierdzą, że widziały takie materiały zawiadomił prokuratura? – pytał.
Szef IPN potwierdził, że w oględzinach materiałów, które znaleziono w willi zwierzchnika komunistycznej bezpieki, na własną prośbę uczestniczą jego najbliżsi. – Prokurator prowadzący nie musiał akceptować tej prośby, ale zgodził się, żeby zmniejszyć prawdopodobieństwo późniejszego zaskarżenia – tłumaczył. Dodał, że postępowanie śledczych zostało objęte nadzorem służbowym.
Archiwum Kiszczaka
Dzisiaj IPN odtajnił drugi pakiet dokumentów zabezpieczonych w domu gen. Kiszczaka. Wśród nich znalazł się list, jaki szef PRL-owskiej bezpieki otrzymał w październiku 1984 r. od Daniela Passenta. Pismo wysłano kilka dni po zamordowaniu ks. Jerzego Popiełuszki przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa. CZYTAJ WIĘCEJ
Z kolei w poniedziałek w warszawskiej czytelni Instytutu dziennikarzom i historykom udostępniono ponad 750 stron kserokopii z teczki personalnej i teczki pracy tajnego współpracownika "Bolka". Wśród nich jest m.in. zobowiązanie Lecha Wałęsy do współpracy ze Służbą Bezpieczeństwa, a także donosy i pokwitowania odbioru pieniędzy.