– Będę więc pytał Bronisława Komorowskiego tylko o to, co wiąże się ze sprawą – mówił w rozmowie z Bartłomiejem Maślankiewiczem Wojciech Smuliński, wskazując, że pytania będą dotyczyły zeznań Komorowskiego, które zmieniał, totalnych rozbieżności między jego zeznaniami a zeznaniami innych osób. – Jeśli ktokolwiek miałby takie rozbieżności w zeznaniach już dawno siedziałby na ławie oskarżonych – ocenił dziennikarz.
W czwartek 18 grudnia prezydent Bronisław Komorowski będzie zeznawał jako świadek w procesie dziennikarza Wojciecha Sumlińskiego i b. oficera WSI płk. Aleksandra L., oskarżonych o płatną protekcję przy weryfikacji b. żołnierza WSI Leszka T. Rozprawa odbędzie się w Pałacu Prezydenckim. Na kilka dni przed przesłuchaniem Sumliński został wezwany do Prokuratury Apelacyjnej w Warszawie. Wcześniej informowaliśmy, że dziennikarz został wezwany do prokuratury, która nakazała mu milczenie.
Sumliński mówił na antenie TV Republika, że 12 grudnia dostał wezwanie, w którym napisano, że jeśli się nie stawi zostanie doprowadzony. - Przedłożono mi ok. 10 stron tekstu drobnym drugiem z informacjami dotyczącymi Bronisława Komorowskiego, o których nie mogę mówić, bo to złamanie tajemnicy państwowej - mówił.
- Będę więc pytał tylko o to, co wiąże się ze sprawą - mówił, wskazując, że pytania będą dotyczyły zeznań Komorowskiego, które zmieniał, totalnych rozbieżności między jego zeznaniami a zeznaniami innych osób. - Jeśli ktokolwiek miałby takie rozbieżności w zeznaniach już dawno siedziałby na ławie oskarżonych - ocenił Sumliński.
- Mam nadzieję, że nie będę miał kolejnego procesu, choć wydaje mi się, że do tego to zmierza, żeby pokazać, kogoś, kto ma całą masę procesów, to opinia publiczna może uwierzyć że to przestępca - stwierdził.
Dziennikarz odniósł się także do informacji, że TV Republika nie dostała dla swoich dziennikarzy akredytacji, aby mogła relacjonować jutrzejsze przesłuchanie. - Nie wiem czy to Białoruś w czystej postaci czy Rosja sowiecka. Jeśli nie będzie tam niezależnych mediów, będziemy skazani na przekaz Gazety Wyborczej i TVN-u. Opinia publiczna dowie się tyle, ile napisze organ Adama Michnika - skwitował.
CZYTAJ TAKŻE: