- W świetle mojej wiedzy, część spraw nie ujrzała światła dziennego, w tym część śmierci, które nastąpiły po Smoleńsku, śmierci świadków, o których opinia publiczna jeszcze nie wie. Ci ludzi zginęli nie w wypadku - ci ludzie zostali zabici. To nie mogło się obyć bez współpracy ze strony polskiej, a wszystko to, co potem następuje i jest nazywane tzw. śledztwem ma cechy zacierania śladów - komentowała ujawnienie przez TV Republika dokumentów ws. katastrofy smoleńskiej dziennikarka Ewa Stankiewicz.
- To dopełnienie spójnego obrazu, który jest bardzo niepokojący, przerażający. Mamy do czynienia ze śmiercią prezydenta i 95 osób kluczowych dla państwa polskiego, które zginęły na terenie Rosji. W świetle mojej wiedzy, część spraw nie ujrzała światła dziennego, w tym część śmierci, które nastąpiły po Smoleńsku, śmierci świadków, o których opinia publiczna jeszcze nie wie. Ci ludzi zginęli nie w wypadku - ci ludzie zostali zabici. To nie mogło się obyć bez współpracy ze strony polskiej, a wszystko to, co potem następuje i jest nazywane tzw. śledztwem ma cechy zacierania śladów - powiedziała Ewa Stankiewicz.
- To jest obraz, który pokazuje rozpad państwa i suwerenności. Czekam na moment, gdy osoby winne staną przed sądem i odpowiedzą przed prawem. Nie wiem, czy w historii powojennej była podobna zbrodnia, która wydarzyła się w państwie polskim - dodała dziennikarka.