Sponsorzy Masztu Wolności na rondzie "Radosława" nagrodzeni. "Flaga bez tych, którzy ją niosą, to tylko kawałek materiału na drzewcu"
Artur Nowakowski i Bogdan Kaczmarek – sponsorzy Masztu Wolności na rondzie Zgrupowania AK "Radosław" w Warszawie, który jest najwyższą biało-czerwoną flagą w Polsce, otrzymali wczoraj nagrodę "Strażnik Pamięci" w kategorii Mecenas. – Stoimy tu dziś wszyscy dlatego, że znaleźli się wolni Polacy, którzy przez wszystkie te zakręty historii biało-czerwone barwy ponieśli. (...) Flaga bez tych, którzy ją niosą, to tylko kawałek materiału na drzewcu – mówił w laudacji poświęconej laureatom Piotr Gociek.
Poniżej pełna treść wygłoszonej wczoraj laudacji:
Kilkanaście lat temu w pewnym polskim piśmie poświęconym filmowi ukazała się obszerna rozmowa z cenionym na świecie polskim reżyserem. Nie będę wymieniał jego nazwiska, żeby nie być posądzonym o to, że zajmuję jakieś oficjalne stanowisko w sprawie jego ekstradycji.
Głównym tematem rozmowy był film Stevena Spielberga „Szeregowiec Ryan”. Prowadząca wywiad polska dziennikarka po obsypaniu filmu komplementami dodała, że psuje go ostatnia scena: bo powiewa w niej amerykańska flaga. Bo to takie nieznośnie patetyczne. I zapytała bywałego w świecie gościa, dlaczego Hollywood indoktrynuje widzów takimi patriotycznymi chwytami. Zdumiony reżyser odparł, że jest dokładnie odwrotnie: producenci i twórcy amerykańskich filmów umieszczają w nich to, czego oczekują od nich widzowie. A amerykańscy widzowie są dumni ze swojego kraju, nie wstydzą się swojej flagi i wręcz oczekują akcentów patetycznych i patriotycznych.
Zdumienie dziennikarki było wielkie. Równie wielkie, sądzę, jak odległość która dzieli Amerykę od Polski i jak przestrzeń, która oddziela większość filmowców III RP od ich widzów.
Dziś 9 dzień listopada. 221 lat temu w Warszawie świętowano. Ale nie było to nasze święto. Tamtego dnia do zdobytej polskiej stolicy uroczyście wkraczały oddziały rosyjskiej armii. Umierała insurekcja kościuszkowska. Nikt nie spodziewał się wtedy, jak długo trzeba będzie czekać na powrót polskich sztandarów.
9 listopada 1939 roku miała miejsce inna smutna uroczystość. Na obczyźnie, w Paryżu, miastu Warszawa nadany został order Virtuti Militari. „W uznaniu bohaterskiego i wytrwałego męstwa dowiedzionego przez ludność Warszawy w obronie przeciw najazdowi niemieckiemu”.
9 listopada 1944 roku w Warszawie nie świętował nikt. Spustoszone miasto, w którym Niemcy tak niedawno krwawo zdławili powstanie, zmierzało prostą drogą ku zapomnieniu i nieistnieniu. Miało na zawsze zniknąć z powierzchni ziemi.
A jednak stoi. Rośnie. Znów powiewają nad nim biało-czerwone flagi. Nie stało się tak w wyniku niezbadanych wyroków historii. Nie stało się tak przez przypadek. Nie stało się to bez ofiar. Stoimy tu dziś wszyscy dlatego, że znaleźli się wolni Polacy, którzy przez wszystkie te zakręty historii biało-czerwone barwy ponieśli.
Przydając mocy słowom Mariana Hemara, wielkiego polskiego poety, wielkiego Polaka, Polaka z wyboru (bo były czasy, gdy wielcy poeci wybierali bycie Polakiem, zamiast się tego wstydzić)
„Niech widzą na własne oczy
Niech widzą na polskie oczy
Że nic w narodzie nie ginie
A jeno się kołem toczy
Że nic się nie zatraca,
Że nic w narodzie nie ginie
Fala z przeszłości wraca,
Falą w przyszłość wybiega
Falą przed siebie płynie.”
Flaga bez tych, którzy ją niosą, to tylko kawałek materiału na drzewcu.
Z wielką dumą prezentuję laureatów nagrody STRAŻNIK PAMIĘCI 2015 w kategorii mecenas. To Artur Nowakowski i Bogdan Kaczmarek, sponsorzy Masztu Wolności na Rondzie Zgrupowania AK Radosław w Warszawie, najwyżej zawieszonej flagi biało-czerwonej w Polsce.
Duże jest piękne!
CZYTAJ TAKŻE: Poznaliśmy laureatów nagrody Strażnik Pamięci. Świrski: Łączy nas wspólna walka o dobre imię Polski