Konia podkuwają, a żaba nogę podstawia – tak jednym zdaniem można podsumować „pakiet ratunkowy dla polskich rodzin”, który zamierza przedstawić Koalicja Obywatelska. Co w nim jest? Kilka nierealnych pomysłów, które mają – jak zwykle zgodnie z intencją "totalnych" – zdenerwować i podzielić Polaków przy wielkanocnym stole.
„Pakiet ratunkowy dla polskich rodzin”, czyli projekty trzech ustaw, autorstwa Koalicji Obywatelskiej, po świętach wielkanocnych ma trafić do Sejmu. Jego przygotowanie zapowiedział w środę podczas obrad Rady Krajowej partii lider PO Donald Tusk. Co powiedział były premier?
To co zwykle: „zadaniem Platformy jest wyprowadzenie Polski z obecnego trudnego, groźnego i przygnębiającego okresu w naszej historii - pandemii Covid-19, drożyzny oraz skutków wojny w Ukrainie.” Jednym z elementów tej odbudowy miałoby być wsparcie dla pracowników sektora publicznego oraz posiadaczy kredytów hipotecznych. - Gościłem właśnie w domach, które dzisiaj w skutek drożyzny i niekompetencji rządu, skutków pandemii cierpią najbardziej, a którzy mimo to np. w sprawie uchodźców pokazali największe serce – pięknie opowiadał szef PO.
- Donald Tusk jest znany z tego, że robi coś zupełnie innego niż mówi, więc ja mam obawy, że Donald Tusk jakby został tym premierem, to mu się chyba na koniec pomyli i nie będzie plus 20 procent, tylko minus 20 procent. Bardzo bym na takie zapewnienia ze strony Donalda Tuska uważał - skomentował rzecznik rządu, Piotr Müller.
Totalna opozycja ma pomysł na wprowadzenie 20-proc. podwyżki dla tzw. budżetówki, wsparcie dla kredytobiorców oraz emisję „antyinflacyjnych” obligacji. Zapowiedziane przez Tuska projekty ustaw są… prawie gotowe i po świętach wielkanocnych mają zostać złożone w Sejmie.