Koalicja 13 grudnia dokręca fiskalną śrubę – od stycznia ZUS może pochłonąć 2 000 zł miesięcznie

Kiedy ministrowie nowej władzy opowiadali w kampanii o „oddechu dla przedsiębiorców”, nikt nie dopuszczał myśli, że już w drugim roku rządów „koalicji 13 grudnia” daniny dla państwa wzrosną tak gwałtownie. Tymczasem według estymacji portalu zus.pox.pl przewidywane stawki na 2026 r. pokazują brutalną rzeczywistość: pełny pakiet składek na ZUS (bez zdrowotnej!) wyniesie 1 975,03 zł, o ponad 200 zł więcej niż w roku bieżącym. To skok o 11,3 proc., który uderzy przede wszystkim w drobny biznes, samozatrudnionych i rodzinne firmy.
Jak do tego doszło? Wszystko zaczyna się od ministerialnego dokumentu z 29 kwietnia, w którym rząd – wbrew krytykom przestrzegającym przed recesją – przyjął Wieloletnie założenia makroekonomiczne na lata 2025-2029. Tam, na papierze, przeciętne wynagrodzenie w gospodarce na 2026 r. wywindowano do 9 656 zł. Automatycznie podnosi to podstawę wymiaru składek (60 proc. tej kwoty), a więc i samą daninę. To czysta buchalteria, ale konsekwencje są jak najrealniejsze.
Podwyżka wpisuje się w szerszy trend fiskalnego zaciskania pasa – i to mimo szumnych obietnic „ułatwiania życia przedsiębiorcom”. Koalicja 13 grudnia zamiast obniżać podatki, funduje kolejne obciążenia składkowe i parapodatkowe.
Zatrważająca prognoza stawek
Przejdźmy do liczb. Na podstawie ministerialnych prognoz można oszacować spodziewane wyliczenie składek na 2026 r.:
- składka emerytalna – 1 130,91 zł (wzrost o 115,13 zł),
- składka rentowa – 463,49 zł (+47,19 zł),
- składka chorobowa – 141,94 zł (+14,45 zł),
- składka wypadkowa – 96,75 zł (+9,85 zł),
- składka na Fundusz Pracy – 141,94 zł (+14,45 zł).
Oznacza to przewidywany wzrost obciążeń o 11,3%
Piekło dla samozatrudnionych
Dla samozatrudnionego grafika, fryzjerki czy hydraulika oznacza to, że państwo zabierze mu co miesiąc równowartość dwudniowego utargu, zanim ten zarobi pierwszego złotego na czynsz czy pensje pracowników. Organizacje zrzeszające MŚP już alarmują, że podwyżka ZUS zjada rezerwę finansową firm akurat w momencie, gdy rynek hamuje, a koszty kredytu nadal są wysokie. W wewnętrznych wyliczeniach ZUS przyznaje, że wpływy ze składki zdrowotnej od przedsiębiorców przekroczyły w zeszłym roku 120 mld zł – rekord.
Rząd odpowiada, że „to tylko matematyka”: skoro rosną płace, rosną i składki. Problem w tym, że dynamika pensji dotyczy głównie administracji i dużych korporacji, a nie jedno-osobowych działalności. Tymczasem to właśnie JDG-i płacą pełen ZUS w kwocie oderwanej od realnego dochodu: czy zarobią 5 tys., czy marne 1 500 zł – płacą tak samo. Wyższe nominalne wynagrodzenie na papierze staje się więc dla nich pułapką.
Minister finansów lubi powtarzać, że w 2026 r. „nadchodzi ulga zdrowotna”, bo Sejm przyjął ustawę obniżającą składkę zdrowotną dla części przedsiębiorców. Pięknie brzmi, lecz… Prezydent Andrzej Duda właśnie zawetował tę regulację, wskazując na legislacyjny bałagan i brak pokrycia w budżecie. Reforma, która miała kosztować 4,6 mld zł i objąć 2,5 mln firm, wylądowała w koszu. Nadzieja przedsiębiorców rozpłynęła się w nieudolnych działaniach rządzących, a składkę zdrowotną wciąż liczy się po staremu.
Co na to „koalicja 13 grudnia”? Odwraca narrację: winny jest demograficzny roller-coaster, drogie leki refundacyjne i dziura w FUS. Tyle że liczby demaskują retorykę. Oficjalne dane MF pokazują, że Fundusz Ubezpieczeń Społecznych już teraz wymaga rocznie ponad 85 mld zł dotacji z budżetu – to kwota większa niż całe wydatki na obronę w 2015 r. Podnoszenie składek jest więc kołatką do pustej kasy, a nie naprawą systemu.
Więcej o polityce społecznej koalicji 13 grudnia: Warszawa Trzaskowskiego odmówiła środków na opiekę
Nadchodzi kolejny impuls inflacyjny
Nie da się też ukryć, że wyższy ZUS wpłynie na ceny usług. Kto zapłaci? Konsument. Hydraulik podniesie fakturę, kosmetyczka – cenę manicure, a programista-freelancer – stawkę godzinową.
Są i skutki polityczne. Jeszcze w kampanii wyborczej Donald Tusk obiecywał „reset wobec małych przedsiębiorców” i „koniec Polski drenującej kieszenie mikrofirm”. Teraz ci sami wyborcy patrzą na kwity z ZUS i liczą, czy po opłaceniu składek, podatku i raty leasingu zostanie im na urlop. W korporacyjnych biurach tematu nie widać, lecz na forach księgowych i w grupach branżowych wrze – padają konkretne propozycje emigracji podatkowej do Czech czy Estonii.
Warto przypomnieć, że jeszcze w 2016 r. pełne składki ZUS przedsiębiorcy płacili na poziomie 1 100 zł. Po niespełna dekadzie urosły o 75 proc. – szybciej niż średnia płaca, szybciej niż inflacja, szybciej niż PKB per capita. Gdyby podobny wzrost dotyczył podatku VAT, stawka podstawowa wyniosłaby dziś… 37 proc. Tego nikt by nie zdzierżył, a jednak koalicja 13 grudnia potrafi podnosić ZUS, chowając się za wzrostem przeciętnego wynagrodzenia.
Fiskalny reflektor właśnie oświetlił prawdziwe oblicze koalicji 13 grudnia: to projekt, który świetnie brzmi na briefingu, lecz w praktyce kończy się kolejnym obciążeniem dla tych, którzy pracują na własny rachunek. Jeśli rząd nie zrewiduje strategii, rok 2026 zapisze się jako moment, w którym polska przedsiębiorczość dostała potężny rachunek – nie za błędy własne, lecz za cudze polityczne kalkulacje.
A następnym razem, gdy ktoś zapyta, dlaczego młodzi Polacy rejestrują firmy w Tallinnie, odpowiedź będzie prosta: bo w Warszawie ZUS kosztuje więcej niż bilet lotniczy do Estonii i księgowa na miejscu.
Źródło: Portal TV Republika, Ministerstwo Finansów (Wieloletnie Założenia Makroekonomiczne na Lata 2025-2029), Portal Zus.pox.pl
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.
Jesteśmy na Youtube: Bądź z nami na Youtube
Jesteśmy na Facebooku: Bądź z nami na FB
Jesteśmy na platformie X: Bądź z nami na X
Polecamy Poranek Radia Republika
Wiadomości
PSL dostało przekazy dnia, jak uderzać w Nawrockiego i promować Trzaskowskiego. SMS wyciekły do mediów
"Nie pozwolimy na manipulację faktami." Przewodniczący KRRiT odpiera zarzuty Najwyższej Izby Kontroli
Najnowsze

Majowa kuchnia domowa: botwinka nie tylko do zupy. Sprawdź, co jeszcze z niej zrobisz

Szwecja: Minister ds. równości, która cierpi na bananofobię, dostała milionową odprawę

Śliwka: widać wyraźnie, że po prawej stronie dr Karol Nawrocki zbiera szerzej niż elektorat PiS
