– Zapłacimy za mrzonki o Międzymorzu czy Grupie Wyszehradzkiej. W chwili próby, gdy UE będzie definiowana na nowo, nikt nie zadzwoni do Warszawy z zapytaniem, jaki mamy pomysł na obecny kryzys" – powiedział w wywiadzie udzielonym gazecie "Newsweek" Radosław Sikorski.
Były marszałek Sejmu w wywiadzie dla gazety, której redaktorem naczelnym jest Tomasz Lis przyznał, że jest "zaszokowany, przygnębiony i wściekły" wynikami referendum w Wielkiej Brytanii. Jego zdaniem rolę decydującą w Brexicie odegrały "czynniki psychologiczne i medialne", a nie "frustracja ubożejących Europejczyków". – Bałem się o wynik referendum, gdyż Brytyjczycy, których w ostatnich tygodniach spotykałem, mówili: rozumiemy twoje argumenty, ale zagłosuję sercem. Gdy wyłącza się rozum, budzą się upiory – powiedział "Newsweekowi" Sikorski.
"Polskę czeka izolacja"
Politykom Prawa i Sprawiedliwości zarzucił założenie "ksenofobicznej frakcji", co w jego opinii było "wytrychem do wyważenia drzwi jedności Europy". Zdaniem Radosława Sikorskiego "Polskę czeka izolacja", jeśli rząd nie zmieni kursu i "nie zdobędzie się na refleksję". Sikorski zaznaczył także, że w jego ocenie, błędem Prawa i Sprawiedliwości jest to, że że zamiast postawić na sojusz z Trójkątem Weimarskim, czyli z Berlinem i Paryżem, postawili Polskę w roli "psuja i sojusznika innych szkodników".
– Zapłacimy za mrzonki o Międzymorzu czy Grupie Wyszehradzkiej. W chwili próby, gdy UE będzie definiowana na nowo, nikt nie zadzwoni do Warszawy z zapytaniem, jaki mamy pomysł na obecny kryzys – ocenił Sikorski.