– Tego referendum przede wszystkim chciał Paweł Kukiz. Ta niska frekwencja pokazuje słabość jego ugrupowania – ocenił w Politycznym Podsumowaniu Dnia publicysta tygodnika "Do Rzeczy" Piotr Semka.
Szef Państwowej Komisji Wyborczej sędzia Wojciech Hermeliński poinformował podczas konferencji prasowej, że frekwencja we wczorajszym referendum zarządzonym przez byłego prezydenta Bronisława Komorowskiego wyniosła zaledwie 7,8 proc. Do tak dramatycznie niskiej frekwencji – najniższej w historii wszystkich wyborów, jakie odbyły się w III RP odniósł się Piotr Semka.
W rozmowie z Antonim Trzmielem publicysta podkreślił, że tego referendum przede wszystkim chciał Paweł Kukiz, który w okresie kampanii przedreferendalnej był praktycznie nieobecny. – To pokazuje słabość jego ugrupowania – ocenił. – Nie wiem czemu był bierny – przyznał Semka. Publicysta mówił, że postawa Kukiza pokazała jego nieprofesjonalizm.
Semka mówił także o retoryce, jaką po klęsce referendum Komorowskiego przyjęli politycy PO. – Polska jest krajem, gdzie jest duża oligarchizacja życia społecznego. Ja zawsze z wielkim entuzjazmem przyjmowałem takie inicjatywy jak np. państwa Elbanowskich, bo to pokazywało energię społeczną. Jak słyszę dziś głosy, że idea referendum się skompromitowała, to wiem, że oni to mówią na przyszłość. Niepowodzenie tego referendum będzie wykorzystywane, żeby odrzucać kolejne wnioski, które mogą dotyczyć spraw istotnych – przekonywał.
Publicysta odniósł się także do najnowszych sondaży z których wynika, że partia Ryszarda Petru rośnie w siłę i ma poparcie pozwalające jej na wejście do Sejmu. – To zła wiadomość dla PiS-u – ocenił. Semka podkreślił, że to nie przypadek, że PO rozpisała wybory w najbardziej odległym z możliwych terminów. – Przed PiS-em stoi koszmarna wizja z silną lewicą w Sejmie. Wtedy może powstać front wszyscy przeciwko PiS. Dla dudy to będzie powtórka z czasów kohabitacji Lecha Kaczyńskiego z PO – mówił.