Grzegorz Schetyna, przechwalał się dziś w rozmowie w Onecie, że nie przegrał jeszcze nigdy wyborów jako szef Platformy. Po chwili dodał jednak, że rzekomo nie ma zbyt wysokiej samooceny. Potem, zrobiło się jeszcze ciekawiej.
Na informację, że Grzegorz Schetyna nie ma zbyt wysokiej samooceny, złośliwi stwierdzą „to bardzo dobrze”. Jeszcze zabawniej zrobi się, gdy wyłoni się kontekst słów wypowiedzianch przez lidera totalnej opozycji.
Najpierw, w rozmowie z Onetem, Schetyna oceniał działanie całej opozycji. Przekazał, że na „trzy plus” wskazując tendencję zwyżkową, gdyż wcześniejszą jego oceną było „trzy minus”, zatem wg lidera totalnych, w pracy opozycji doszło do poprawy.
To jednak dopiero początek absurdów. Gdy Schetyna przeszedł do mówienia o sobie, zrobiło się jeszcze ciekawiej.
- Jeszcze nie przegrałem żadnych wyborów jako szef Platformy – oznajmił.
Po słowach pełnych pychy, dodał jednak, że wcale nie ma zbyt wysokiej samooceny.
- Nie mam zbyt wysokiej samooceny, ale uważam, że to nie kwestia mojego samopoczucia, czy samooceny, tylko tego jak ludzie oceniają – dodał.
By poziom absurdu osiągnął zenit, wystarczył komentarz do wyborów prezydenckich w Warszawie i kandydata Zjednoczonej Prawicy, Patryka Jakiego, którego poparcie z sondażu na sondaż rośnie. Jednak zdaniem Schetyny, warszawiacy negatywnie oceniają Jakiego i widzą "jakim zagrożeniem jest dla miasta".