Jeżeli ktoś jest zaskoczony falą nieprawdopodobnej agresji i chamstwa po wypadku premier Beaty Szydło, to nie rozumie polskiego życia politycznego. Ze znacznej części zaplecza dzisiejszej opozycji wychodzą emocje, które noszą w sobie od chwili, kiedy okazało się, że w Polsce może istnieć realna demokracja - pisze Tomasz Sakiewicz na łamach najnowszego numery tygodnika "Gazeta Polska".
Realna, czyli taka, gdy ludzie wybierają inaczej, niż każe się im w mediach, na salonach czy w odpowiednich kręgach społecznych. Polacy w 1989 r. nie wybrali do końca, jak powinni, bo dokonali egzekucji na obozie komunistycznym. To jednak jeszcze zupełnie nie podważyło umów okrągłego stołu. Wprawdzie niektóre partie, jak choćby PC, ZChN czy KPN, rozpoczęły po wyborach jawną kontestację tego porozumienia, ale część dawnego obozu trzymała się ustaleń. Jawnym zaprzeczeniem ustaleń okrągłego stołu był wybór rządu Jana Olszewskiego. Komuniści i inni właściciele Polski poczuli się oszukani. Przecież wszystkie zmiany miały być pod ich kontrolą i wręcz za ich zgodą. Fala nienawiści była straszliwa. Gdyby nie obalono rządu Olszewskiego, pewnie doszłoby do niebezpiecznych ekscesów ze strony elit III RP.
Podobną falę nienawiści widzieliśmy w roku 2005. Elitom III RP zabrano ich własność, polską gospodarkę, władzę, poczucie bezkarności. Nienawiść sięgnęła apogeum w 2010 r. Przemysł pogardy oczywiście miał cele polityczne, ale wynikał też z przerażenia masową solidarnością z ofiarami Smoleńska. Elity III RP zobaczyły w kwietniowe dni Polskę, której naprawdę się bały: Polskę połączoną wspólnotą, patriotyczną, wierzącą. Trzeba było zdusić ten masowy odruch, i to zrobiono. Ale jego widok wywołał w nich przerażenie i agresję.
Dzisiaj III RP jest w odwrocie. Esbecy tracą przywileje, postkomunistyczne układy powoli ulegają osłabieniu. Znika poczucie bezkarności i bycia ponad innymi obywatelami. To, co nam wydaje się normalne, dla nich jest utratą wszystkiego, co posiadali. Czy w takiej sytuacji nie zaciskają się im pięści, nie ogarnia nienawiść?
Ten jad przeżera ich dusze i może popchnąć naprawdę daleko. Jak daleko? Wolałbym nie zgadywać.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Zapewniali, że jak wygra Trump, wyjadą z USA. Czy amerykańscy celebryci spełnią teraz swoje zapowiedzi?