– Przed nami postępowanie i kolejne etapy „procesu”. Jesteśmy pewni, że Węgrzy nie dopuszczą do sytuacji, w której będą głosowały przeciwko nam, ponieważ w analogicznej sytuacji dot. ich kraju, nikt inny, oprócz Polski, za ich kraj się nie wstawi – mówił poseł ruchu Kuki\'115 na antenie Telewizji Republika. Tomasz Rzymkowski wspólnie z Jarosławem Sellinem byli gośćmi "Politycznej Kawy".
W środę 20 grudnia, Komisja Europejska ma zająć się praworządnością w Polsce. Według źródeł w Brukseli ma zdecydować również o uruchomieniu artykułu 7 unijnego traktatu, czyli poprosi państwa członkowskie o stwierdzenie poważnego zagrożenia dla praworządności w Polsce w związku z przegłosowanymi w ostatnich dniach ustawami o sądownictwie.
Artykuł 7. Traktatu o Unii Europejskiej ustanowiony został na wypadek naruszenia przez państwo członkowskie wartości Unii. To tzw. opcja atomowa, na końcu której kraj może być objęty sankcjami.
Do przegłosowania tego wniosku potrzebne będzie poparcie 22 państw UE. Potem można też zdecydować o sankcjach dla Polski, ale to już wymagałoby jednomyślności. Na chwilę obecną tej jednomyślności nie ma — Węgry zadecydowały, że nie będą występować przeciwko Polsce
— Spójrzmy na to inaczej. Prezydent jeszcze nie podpisał ustawy, a „elity europejskie” już nam wlepiają sankcje. To świadczy o naszej pozycji w Unii Europejskiej. Przed nami postępowanie i kolejne etapy „procesu”. Jesteśmy pewni, że Węgrzy nie dopuszczą do sytuacji, w której będą głosowały przeciwko nam, ponieważ w analogicznej sytuacji dot. ich kraju, nikt inny, oprócz Polski, za ich kraj się nie wstawi — twierdzi poseł ruchu Kukiz’15.
— Komisja Europejska szykowała się do tego kroku od kilku miesięcy. Moment, w którym europosłowie wypowiadają się przeciwko nam, jest ważny z punktu widzenia nowego premiera, nowego szefa rządu, który może mieć inne podejście dot. naszej dyplomacji. Poza tym, Parlament Europejski i Rada Europejska siłą rzeczy przychylą się do stanowiska naszego kraju, ponieważ zwyczajnie są ludzie, którzy chcą zablokować kroki Komisji Europejskiej — kontynuował poseł Jarosław Sellin.
Jak dodał, nie ma on skłonności myślenia o sporze w kategoriach wygranych i przegranych.
— Nawet jeśli faktycznie dojdzie do kolejnych etapów tego procesu i okaże się, że Komisja Europejska nie miała racji, a Polska nie dostanie sankcji, ten spór nie jest dla nas tak korzystny, jak nam się wydaje. Mówię tutaj o politykach Unii, którzy mają skłonności do rządzenia się i wysuwania na przód. Chcą stworzyć federację państw, lub jedno wielkie państwo z UE, co nie jest dla nas pozytywną informacją — mówił dalej wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego.