— Ten ceremoniał wojskowy został zatwierdzony i wprowadzony do użytku przez Tomasza Siemoniaka, czyli ówczesnego (w 2014 roku — red.) Ministra Obrony Narodowej — mówiła major Anna Pęzioł-Wójtowicz na antenie Telewizji Republika. Gościem „Wolnych głosów po południu” była rzeczniczka Ministerstwa Obrony Narodowej.
WESTERPLATTE
Przypomnijmy, że podczas porannych obchodów rocznicy wybuchu II wojny światowej doszło do rzekomego "skandalu". Żandarmeria Wojskowa miała zablokować harcerza, który miał odczytać apel poległych. Widać to na nagraniu, które w Internecie opublikował prezydent Gdańska Paweł Adamowicz.
– Według Ministerstwa Obrony Narodowej i zgodnie z ceremoniałem wojskowym, podczas wszystkich uroczystości państwowych, podczas których odczytywany jest apel pamięci (tzw. apel poległych), apel ten odczytywany jest przez oficerów wojska polskiego. Te uroczystości miały właśnie charakter państwowy, w tym roku apel odczytywany był w obecności marszałka Senatu, pani premier czy członków rządu, więc ceremoniał wojskowy miał tu swoje zastosowanie – mówiła rzeczniczka MON na antenie Telewizji Republika.
Jak dodała major Anna Pęzioł-Wójtowicz, ceremoniał wojskowy nie przewiduje odstępstw od tej reguły. Taki apel powinien być przeczytany przez oficera i koniec.
– Ten ceremoniał został zatwierdzony i wprowadzony do użytku przez Tomasza Siemoniaka, czyli ówczesnego (w 2014 roku — red.) Ministra Obrony Narodowej. Wojsko Polskie musi realizować swoje zadania, poprzez realizację przepisów odpowiednich dokumentów. Takim dokumentem jest właśnie ceremoniał wojskowy, od którego — jak powiedziałam — nie ma odstępstw – mówiła.
– Trudno odnosić mi się do słów prezydenta Gdańska, ale każdy organizator jest świadomy tego, że jeśli uroczystości państwowe mają tak doniosły charakter, muszą być realizowane zgodnie z przepisami. To wiedza ogólno-dostępna i od kilku lat jest to przeprowadzane w ten sam sposób – dodała na koniec.