Były szef Faktów TVN złożył w sądzie pozew przeciwko tygodnikowi "Wprost", któremu zarzuca naruszenie dóbr osobistych w związku z artykułem, w którym pisano o molestowaniu, jakiego miał dopuścić się dziennikarz. Wczoraj odbyła się pierwsza rozprawa.
Dziennik "Fakt" opisuje, że Durczok przybył na rozprawę pewny siebie i w dobrym humorze, jednak jego samopoczucie zmieniało się wraz z zeznaniami kolejnych świadków. – Jeśli chodzi o mobbing, to tak – byłem świadkiem niepożądanych zachowań pana Kamila Durczoka. Molestowania seksualnego nie byłem świadkiem, ale osoby molestowane mi się zwierzały. Są osoby, które były przedmiotem takich nakłaniań i próśb – cytuje zeznania jednego z wydawców TVN24 Marcina C. Fakt. Jak dodaje tabloid, dalsza część zeznań została utajniona.
Dziennik przytacza także zeznania innej współpracowniczki Durczoka, która także potwierdziła informacje o molestowaniu. Agata A. – Słyszałam coś o propozycjach dla pani Agnieszki S. – mówiła. Przyznała jednak, że żadna z ewentualnych ofiar jej się nie zwierzała.
Mimo obciążających dziennikarza zeznań, obrońca Durczoka jest pewny wygranej. Przekonuje, że "Wprost" nie dochował rzetelności dziennikarskiej. – Jest jeszcze około 100 świadków do przesłuchania. I sąd będzie cyklicznie wyznaczał na rozprawę po 10 osób do zeznań – skomentował dla Faktu mecenas Jacek Dubois.