Myśmy go kochali, wierzyliśmy mu, darzyliśmy go zaufaniem – mówił o Lechu Wałęsie Maciej Rosalak. W specjalnym paśmie TV Republika historyk przyznał, że dziś czuje się rozczarowany.
Na zorganizowanej dziś konferencji prasowej prezes IPN Łukasz Kamiński ujawnił, że w teczkach odnalezionych w domu wdowy po gen. Czesławie Kiszczaku znaleziono dokumenty potwierdzające współpracę prezydenta Lecha Wałęsy ze Służbą Bezpieczeństwa. Do doniesień tych odniósł się w specjalnym paśmie TV Republika historyk Maciej Rosalak.
– Pamiętam, jak podczas strajku widziałem Wałęsę. Byłem wówczas pod niebywałym wrażeniem jego osoby. Myśmy go kochali, wierzyliśmy mu, darzyliśmy go zaufaniem. Potem, kiedy wzięto mnie na przesłuchanie, siły dodawała mi myśl, że Lechu się trzyma – mówił historyk.
Rosalak przyznał, że dziś, kiedy podejrzenia o współpracy Wałęsy z SB się potwierdziły, odczuwa ogromny zawód. – Mówiło się: dlaczego on się do tego nie przyznał: "byłem słaby, złamałem się, wybaczcie mi". Ludzie by zrozumieli. Czasy były naprawdę ciężkie – tłumaczył.
Gość Antoniego Trzmiela przyznał jednak, że dziś już nie ma zaufania do jego osoby. – Nie wiem, czy nie ma kolejnych dokumentów dotyczących tego, co działo się w samej stoczni, w czasie strajku i kiedy Wałęsa był już prezydentem – skwitował.