Romaszwska-Guzy: Protesty na Białorusi to początek końca tego systemu
Gościem programu "Republika po Południu" była Agnieszka Romaszewska - Guzy, dyrektor Biełsat TV. Rozmowa dotyczyła masowych protestów społeczeństwa na Białorusi.
– Uważam, że jest to początek końca - powiedziała Agnieszka Romaszewska-Guzy. - Trudno powiedzieć, jak to się jeszcze długo będzie toczyć. Mamy do czynienia z jakościową zmianą. Ludzie inaczej odnoszą się już do systemu. O systemie białoruskim mówiło się do tej pory w kontekście tego, że lud popiera Łukaszenkę. I to do pewnego stopnia było prawdą. W tej chwili to poparcie dramatycznie spadło. Przyczyną jest przede wszystkim bardzo zła sytuacja gospodarcza kraju - podkreśliła dyrektor Biełsat TV.
"Jestem zdania, że te protesty są absolutnie oddolne i spontaniczne"
– Kreml ma podstawowy instrument, jakim jest wpływ na gospodarkę Białorusi - mówiła Romaszewska-Guzy. - Jestem zdania, że te protesty są absolutnie oddolne i spontaniczne, co nie zmienia faktu, że Rosja może w dużym stopniu oddziaływać na Białoruś - podkreśliła Agnieszka Romaszewska - Guzy.
– Łukaszenko boi się drugiego Majdanu, co pokazuje fakt, że manifestacji w Mińsku nawet nie pozwolono się zebrać. To jest jedna prawda. Druga prawda jest taka, że on zdaje sobie sprawę z tego, że ogromna część Białorusinów ma przed oczami przerażającą wizję Majdanu, który powoduje chaos i zawieruchę. Łukaszenko wie zatem, że straszenie Majdanem może być całkiem skuteczne - powiedziała Agnieszka Romaszewska-Guzy.
"Ludzie są na tyle zdesperowani, że wychodzą i mówią, że mają dość"
– Prezydent Łukaszenko do tej pory bardzo starannie próbował się pozbyć zagrożeń we władzach - mówiła dyrektor Biełsat TV. - Słowo "czystka" to jednak przesada, dokonuje on jednak prewencyjnych zmian we władzach, by nie hodować konkurenta pod bokiem - stwierdziła Romaszewska-Guzy.
– Białorusini do tej pory nie byli skorzy do aktywności obywatelskiej do tej pory. Ludzie są jednak na tyle zdesperowani, że wychodzą i mówią, że mają dość. W czasie tych protestów, kiedy rozmawialiśmy z ludźmi, bardzo często słyszeliśmy argumentację: co my złego robimy, jest konstytucja i to naród rządzi. To chyba zaczęło chyba przemawiać do ludzi. Widać, że w tym proteście zaczęli brać udział inni ludzie niż dotychczas - powiedziała Agnieszka Romaszewska - Guzy, dyrektor Biełsat TV.