Popularny internauta, kryjący się pod pseudonimem "Profesor Pingwin" zamieścił na platformie X intrygującą informację, jak trolle z farm wywodzących się od Romana Giertycha ("Sieć na wybory") próbują wzbudzać w społeczeństwie nastroje antypisowskie i manipulować opinią publiczną. - Jestem incognito w trzech grupkach/czatach stworzonych w ramach "Sieci Na Wybory" przez Giertycha i powiem Wam, że to co tam się odbywa to jest jakieś szaleństwo - napisał "Profesor Pingwin".
Każdy z jego koordynatorów (co najmniej kilku, ale jest ich chyba więcej) ogarnia po kilkadziesiąt (!) oddzielnych grupowych czatów, w których są zgrupowani ludzie (po kilkadziesiąt/set osób na jednym) zaprzęgnięci do promowania jego codziennych hashtagów. Czaty mają nadane numerki, jak w jakimś obozie pracy - pisze "Profesor Pingwin".
Jak w fabryce
Presja jest tam ogromna, od rana jest jak na zmianie w fabryce: koordynator wrzuca grafikę z hashtagiem dnia i zaczyna się spamowanie oraz wzajemne podbijanie sobie zasięgów. Każdy ma się wykazywać i aktywnie spamować hashtagiem cały dzień, no i oczywiście podbijać posty największych guru Silnych Razem.
Dosłownie przed chwilą było pisane, że hashtag: "FujaraZiobro" słabo idzie i trzeba podbijać. Efekt? Już jest najpopularniejszy - dodaje.
Tysiące osób
Możemy sobie tu śmieszkować i wrzucać codziennie jakiś hashtag, żeby poddenerwować Giertycha, ale on stworzył taką machinę propagandową, że aż ciarki przechodzą: tak, on stworzył realne farmy trolli idące w tysiące osób - kończy.
Na potwierdzenie swych słów "Profesor Pingwin" zamieścił również instrukcję, którą koordynatorzy grup rozsyłają do swoich podopiecznych. Nie ma tu mowy o swobodnym myśleniu, najważniejsza jest realizacja założonego celu. A cel jak wiadomo, uświęca środki.
Trudno się więc dziwić, że ujawnienie tego procederu wzburzyło internautów. Zadają więc sobie oni pytanie, nie kto za tym stoi, lecz kto to finansuje?
Źródło: x.com
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.