Kto stał za polityką resetu w Polsce - zmiany stosunku do Rosji i nawiązania z nią współpracy? Na to pytanie odpowiadali w dzisiejszym programie red. Katarzyny Gójskiej ("W Punkt") twórcy serialu dokumentalnego pod tym właśnie tytułem. Nerwowe reakcje lewicowo-liberalnej części polskiej sceny politycznej i medialnej (z nieocenioną "Gazetą Wyborczą" na czele) pokazują, że ma się ona czego obawiać. Reset, jak zauważył prof. Sławomir Cenckiewicz, choć realizowany polskimi siłami, nie był naszym krajowym pomysłem. "Maszyneria resetu była w Berlinie. Władze warszawskie były wykonawcami niemieckiej i częściowo francuskiej polityki, które pragnęły rozwijać współpracę z Rosją. Rząd Tuska realizował ten program, uważając iż Polski nie stać na samodzielną politykę zagraniczną i że musi być ona podporządkowana innym mocarstwom", mówi prof. Cenckiewicz. Cała rozmowa w oknie obok. Polecamy!
Red. Michał Rachoń, obok prof. Cenckiewicza, drugi współtwórca serialu "Reset", zwrócił uwagę na ważną rolę w ocieplaniu stosunków z Rosją resortu spraw zagranicznych kierowanego przez Radka Sikorskiego. "Ideologiczną podbudowę resetu przygotowali zatrudnieni w polskim MSZ absolwenci jeszcze sowieckiej szkoły dyplomatycznej w Moskwie MGIMO". Zarówno Cenckiewicz jak i Rachoń podkreślili, że prowadzenie polityki resetu nie było w Polsce w pełni możliwe dzięki jasno stojącemu w obronie niepodległości Polski i jej sojuszu z USA prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. "Prezentujemy z panem prezydentem dwie sprzeczne wizje polityki zagranicznej" - zacytował Cenckiewicz Donalda Tuska, który tym razem wyjątkowo powiedział prawdę. Autorzy filmu zaznaczyli też rolę spolegliwych wobec resetu protuskowych mediów, w tym zwłaszcza "Gazety Wyborczej", w której ukazywały się liczne artykuły Radka Sikorskiego występującego ostro przeciwko jagiellońskiej wizji Polski (kontynuowanej przez paryską "Kulturę", która podkreślała, że o niepodległej Polsce nie można myśleć bez niepodległej Ukrainy, Białorusi i państw bałtyckich, a także Gruzji). W "GW" swój programowy tekst zamieścił także w tym czasie sam Putin.