Przejdź do treści
CPAC Polska 2025! Największe wydarzenie konserwatywne w Polsce! 26-27 Maj 2025 - Rzeszów-Jasionka. Bilety można kupić już dziś na stronie: https://cpacpolska.pl/
08:21 Prezydent Andrzej Duda w rocznicę zakończenia II wojny światowej: nigdy więcej wojny
08:15 USA: ceny ropy na giełdzie paliw w Nowym Jorku rosną w reakcji na zapowiadane ogłoszenie przez prezydenta USA Donalda Trumpa ważnej umowy handlowej - prawdopodobnie z Wielką Brytanią, co wzbudza optymizm wśród inwestorów
07:24 USA: policja zatrzymała dziesiątki uczestników propalestyńskiej manifestacji, którzy zajęli część biblioteki na Uniwersytecie Columbia w Nowym Jorku
21:30 Warszawa: W związku z zabójstwem na kampusie Uniwersytetu Warszawskiego rektor UW prof. Alojzy Z. Nowak i Kolegium Rektorskie UW ogłosili czwartek 8 maja dniem żałoby na uczelni
Spotkanie Klub „Gazety Polskiej” Czernikowo zaprasza na spotkanie z Tomaszem Sakiewiczem oraz Pawłem Piekarczykiem. 8 maja (czwartek), g. 19, Aula Szkoły Muzycznej ul. Gimnazjalna 1, Czernikowo
Wydarzenie W czwartek 8 maja, o godz. 9.00 przy ul. Nowowiejskiej 26B w Warszawie, odbędzie się demonstracja wsparcia dla prof. Sławomira Cenckiewicza. Kluby Gazety Polskiej zapraszają do wzięcia udziału!
Wydarzenie W czwartkowej manifestacji poparcia dla prof. Sławomira Cenckiewicza weźmie udział obywatelski kandydat na Prezydenta RP, dr Karol Nawrocki
Wydarzenie Klub "Gazety Polskiej" Głogów zaprasza na Manifestację pt."STOP nielegalnej imigracji", 8 maja (czwartek), g. 18, plac przed Ratuszem Miejskim, Rynek 10, Głogów
Spotkanie Klub "Gazety Polskiej" Aleksandrów Łódzki zaprasza na spotkanie z europosłem Danielem Obajtkiem, 9 maja, g. 17, Hotel & Restauracja Pelikan, ul. Wierzbińska 58, Aleksandrów Łódzki
Wydarzenie Klub „Gazety Polskiej” Toruń zaprasza na otwarte spotkanie Ruchu Obrony Wyborów: prof. Przemysławem Czarnkiem, dr. hab. Krzysztofem Szczuckim, Adamem Borowskim, 7 maja (środa), g. 16, ul. Grudziądzka 39-34, Hotel Filmar.
Wydarzenie 10 maja (sobota) o godz. 16:00 - Rynek w Nowym Sączu - Wiec Poparcia dla Karola Nawrockiego, kandydata na prezydenta RP
Wydarzenie Klub "Gazety Polskiej" Tychy zaprasza do wspólnego śpiewania pieśni patriotycznych, 10 maja (sobota), g. 16.30, pl. K.K. Baczyńskiego
Spotkanie 10 maja Karol Nawrocki spotka się z mieszkańcami Białegostoku. Spotkanie, na Rynku Kościuszki, rozpocznie się o godz. 18.00
Wydarzenie Środowiska patriotyczne z Ostródy organizują 9-11 maja IV Patriotyczny Piknik "W obronie krzyża stanę”. Miejscem wydarzenia jest salezjański ośrodek w Ostródzie Kaczorach, a udział wezmą m.in. Sławomir Cenckiewicz, Przemysław Czarnek i Andrzej Śliwka
Spotkanie Mateusz Morawiecki, Waldemar Buda, Michał Dworczyk, Piotr Müller zapraszają we wtorek, 13 maja, o godz. 18, do Miejskiego Centrum Kultury w Bełchatowie (pl. Narutowicza 1A) na "Konwencję prawdziwego Rafała Trzaskowskiego"
Wydarzenie Klub „Gazety Polskiej” Częstochowa zaprasza na spotkanie otwarte z dziennikarzem TV Republika Karolem Gnatem, 15 maja (czwartek), g. 18, Aula Tygodnika „Niedziela” ul. 3 maja 12, Częstochowa
Spotkanie Klub „Gazety Polskiej” w Ciechocinku zaprasza na spotkanie z redaktorem Tomaszem Sakiewiczem oraz Pawłem Piekarczykiem 15 maja o godz. 18.00 w Restauracji Teatralna (ulica Mikołaja Kopernika 2, Ciechocinek)
Spotkanie Klub "Gazety Polskiej" Kielce-Centrum zaprasza na spotkanie otwarte z prof. Janem Majchrowskim. 16 maja (piątek), g. 18. Wojewódzka Biblioteka Publiczna ul. Ściegiennego 13, Kielce
Spotkanie Klub „Gazety Polskiej” Środa Wielkopolska zaprasza na spotkanie z red. nacz. ”GP”, ”GPC”, prezesem Republiki Tomaszem Sakiewiczem, oraz Pawłem Piekarczykiem. 21 maja (środa), g. 17, Biblioteka Publiczna Plac Zamkowy 7, Środa Wielkopolska
NBP NBP informuje: Mamy 500 ton złota! – poinformował prof. Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego. Wkrótce będziemy mieli więcej złota niż Europejski Bank Centralny

Republika ekskluzywnie! Figurska: Najpierw jestem żoną, potem mamą, a później aktorką!

Źródło: Igor Smirnow/Gazeta Polska

Najważniejsze role, jakie mam do odegrania, to nie te z teatru czy filmu, ale właśnie role żony i matki. I to w tej, a nie innej kolejności. Najpierw więc jestem żoną, potem mamą. I powiem ci, że w porównaniu z innymi moimi rolami, te właśnie są najtrudniejsze. Nikt nie wie przecież, jaki będzie finał tego spektaklu - mówi w ekskluzywnym wywiadzie dla portalu telewizjarepublika.pl żona, mama, aktorka Dominika Figurska w rozmowie z Małgorzatą Terlikowską.

W nowym cyklu portalu telewizjarepublika.pl pt. "Republika ekskluzywnie" zapraszamy Państwa do przeczytania niezwykłego wywiadu z jedną z najbardziej popularnych aktorek polskiej sceny teatralno-filmowej, twarzą Telewizji Republika Dominiką Figurską. Rozmawia Małgorzata Terlikowska.

Małgorzata Terlikowska: A co trudnego jest w roli żony?

Dominika Figurska: Cała trudność polega na tym, jak być dobrą dla męża. Kiedyś na pewnym ślubie byłam świadkiem wymiany zdań między księdzem, który młodej parze błogosławił, a panną młodą,. „Jak się czujesz?” - spytał on przejętą kobietę. „Myślę, że będę szczęśliwa” - odpowiedziała. I to była zła odpowiedź. Szybko ksiądz sprowadził pannę młodą na ziemię: „Oj nie będziesz”. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy, bo raczej nie takich życzeń w dniu ślubu się spodziewała. A ksiądz spokojnie dalej wyjaśniał: „Jeśli będziesz myślała o tym, by mąż był szczęśliwy z tobą, to i ty będziesz szczęśliwa”. Bardzo dobrze zapamiętałam tę radę. Dość oczywistą w teorii, cholernie trudną do zrealizowania w praktyce. Oczywiście ta uwaga dotyczy sposobu myślenia dwojga małżonków

No wiesz, śniadanie do łóżka, trzydaniowy obiad, wyprasowana koszula, pomysłów na uszczęśliwianie trochę jest…

Przyznam się bez bicia - ja nic z tych rzeczy nie robię. Żadnych śniadanek, wielodaniowych obiadków z deserem, do prasowania proszę panią. Przy piątce dzieci na wszystko brakuje czasu. W domu mamy ciągły sajgon. Tu trzeba kogoś zawieźć, tam przywieźć. Daj spokój, gdzie ja miałabym w tym wszystkim czas, żeby mężowi kanapeczki robić. Kto pierwszy, ten łapie za gary. Ważniejsze jest dla nas, by móc wspólnie zjeść posiłek, by wspólnie usiąść do stołu, niż szykować wymyślne posiłki.

Co zatem sprawia, że twój mąż jest szczęśliwy przy tobie?

Tu pewności nie mam, czy on taki szczęśliwy…;-)  

Chciałabym, żeby był.  Ważniejsza jest pewna postawa. Zależy mi, by wzrastał jako człowiek, rozwijał się zawodowo, realizował swoje pasje, co przy piątce dzieci jest nie lada wyzwaniem. I nie robię mu wyrzutów, kiedy idzie na trening piłki nożnej. Nie była to dla mnie łatwa decyzja, długo dojrzewałam do tego, żeby tę pasję zaakceptować i dać mężowi przestrzeń, by mógł ją realizować.

To ty wyrozumiała kobieta jesteś. Nie gonisz męża do zajmowania się dziećmi?

Dawniej walczyłam o to, o co walczy mnóstwo kobiet: po pracy mąż ma być z nami, a nie ganiać nie wiadomo gdzie. Dziś już wiem, że moja miłość do męża wyraża się w tym, że stwarzam mu warunki, żeby i on miał chwilę dla siebie.

A gdzie czas dla was jako małżeństwa?

Gdybyś zapytała mnie, czego nam brakuje, to powiem krótko, jednego: wspólnego czasu tylko dla nas. Zawsze jest ten deficyt. Mam takie jedno małe marzenie, żeby mieć chwilę, żeby usiąść tylko z mężem i gadać o byle czym. Tylko nie o dzieciach.

Znasz pewnie ten żart jak to małżeństwo wydało właśnie ostatnie dziecko za mąż, siadają do śniadania, on patrzy tak na nią, patrzy i mówi: „A w zasadzie to jak ty masz na imię?”.

Dlatego ten czas jest potrzebny, żeby przynajmniej poznać imię tego pana, z którym dzielimy życie (śmiech).

I z którym mamy dzieci...

Dokładnie. Ta moja miłość wyraża się także w otwartości na życie, w dzieciach, które urodziłam. Mamy pięcioro dzieci, to wyraz ogromnej miłości i jeszcze większego zaufania.

Gdzieś przeczytałam, że dla ciebie to bułka z masłem, bo ty lubisz być w ciąży i w zasadzie mogłabyś być w tym stanie non stop.

Takie tezy głosiłam do trzeciego porodu. Potem już byłam ostrożniejsza. Czwarta i piąta ciąża dały mi w kość. Wiesz jak jest, kiedy trzeba ogarnąć dom, dzieci, a tu coś boli, coś ciągnie. Przy ostatniej już miałam tak dość, że nawet prosiłam lekarza, żeby zrobił mi cesarkę, bo ja z tego zmęczenia chyba nie dam rady dziecka urodzić. Ale dałam radę...

Co nas nie zabije, to nas wzmocni…

W ciąży to faktycznie lubię być. Gorzej jest po ciąży. Nocne karmienia, brak snu… Ktoś kiedyś przebadał, bez czego dłużej człowiek wytrzyma – bez snu czy bez jedzenia… I okazało się, że po 72 godzinach bez spania zaczynają się z człowiekiem dziać dziwne rzeczy, jakieś halucynacje. Wydaje mu się, że jest kimś innym niż jest…

 

A nie było tam takiej gwiazdki, że to nie dotyczy matek?

Matki sobie z tym jakoś nadzwyczajnie radzą, choć przyznam się, że po iluś nieprzespanych nocach bywało, że nie wiedziałam, czy to jeszcze ja, czy może ktoś inny. To był kosmos.

Ale jakoś cię to nie zniechęcało do kolejnych dzieci?

To wszystko nie dzieje się bez powodu. A pocieszające w tym wszystkim jest to, że to tylko pewne etapy, które kończą się szybciej, niż nam się wydaje.

To cię zaskoczyło w macierzyństwie?

Ta ogromna siła kobiet. Pada na twarz, oczy jej się zamykają, ale jak usłyszy kwilące dziecko, to staje na baczność i działa. I ta miłość do dzieci, która z każdym kolejnym dzieckiem potęguje. Wcześniej myślałam, że miłość się dzieli.

Skąd ta wasza otwartość na życie i to jeszcze w waszym aktorskim środowisku?

Odpowiedź jest prosta - z miłości do siebie nawzajem i z miłości do dzieci. Oboje pochodzimy z typowych rodzin dwa plus dwa. Więc raczej z domu tego nie wynieśliśmy, choć w naszych rodzinach byli i tacy, którzy mieli znacznie więcej dzieci niż my, na przykład prababcia męża, która miała ich jedenaścioro. Pamiętam, że kiedyś nawet umówiliśmy się, że my to będziemy mieć pięcioro dzieci. Ale to był taki żart, bo nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy, o czym tak naprawdę mówimy. Co my wiedzieliśmy o wychowywaniu piątki dzieci? Pojawienie się pierwszego dziecka  było oczywiste. Skoro pobraliśmy się, to będzie i dziecko. No i ono dwa lata  po ślubie się pojawiło. To drugie – to takie z rozsądku, żeby nie mieć jedynaka. A potem to już z górki. Zupełnie inaczej przeżywałam macierzyństwo przy pierwszym, czy nawet drugim dziecku, a zupełnie inaczej po trzecim. Nagle doświadczyłam takiego błogiego spokoju…

Matka daje na luz, nabiera dystansu?

Oj tak. Przy trzecim to ona już wie, że pewne etapy się kończą, że kolki czy ząbkowanie nie trwają wiecznie. Ona już wie, czego się spodziewać.

Po urodzeniu pierwszego dziecka nasz świat całkowicie się zmienił. Po drugim – stresowaliśmy się, jak damy radę, jak to wszystko zorganizować, jak sobie poradzić. Przy trzecim – odpuściłam, powiedziałam sobie,że mam tylko dwie ręce i jakoś sobie muszę radzić. Przede wszystkim ja muszę, bo, nie oszukujmy się, pierwsze miesiące życie dziecka najbardziej angażują kobietę. I ja się absolutnie przeciwko temu nie buntuję. To jest naturalne. Buntuję się natomiast przeciwko temu, żeby na siłę wdrażać do wszystkiego męża, że musimy ciągle sobie udowadniać, że jest równouprawnienie. Ja uważam, że w tym pierwszym okresie to kobieta jest wręcz stworzona do tego, by zajmować się niemowlęciem.

Feministki by cię chyba zjadły za takie gadanie...

A niech mnie jedzą, proszę bardzo, Na zdrowie. A żeby je jeszcze bardziej wkurzyć, powiem coś, co na pewno nie spotka się z ich przychylnością. To nie fakt posiadania dzieci, nie fakt ich wychowywania, czy rezygnowania dla nich z kariery jest marnowaniem czasu. Mam głębokie przekonanie, że kobieta marnuje czas, kiedy mogłaby być w ciąży, a nie jest. Tak, ja teraz marnuję czas. Nasz najmłodszy synek ma dwa lata, w tym czasie moje koleżanki zdążyły urodzić kolejne dzieci. Spotkałam się z jedną z nich, tak popatrzyłam na tego jej maluszka i sobie pomyślałam: „O, ona czasu nie marnuje”.

Ty tu o marnowaniu czasu mówisz, a ludzie stukają się w głowę. Ktoś kto ma kilkoro dzieci to dziwak, nie umie się zabezpieczać, albo – co gorsza – katolik.

To jest naprawdę przykre. I sama się zastanawiam, z czego taka niechęć do wielodzietnych rodzin wynika. Taki stereotyp, że wielodzietność to patologia, że wiąże się z brakiem rozsądku, bo my rozsądni to dzieci mamy zaplanowane, a nie jak ci wielodzietni, którzy robią wszystko bez żadnej świadomości. Ale jest też w ludziach jakiś ogromny lęk, brak odwagi, brak zaufania do Bogu. Taka sytuacja na przykład – kobieta ma dwoje dzieci, ale nie decyduje się na kolejne. Bo co? Nie kocha dzieci? No właśnie kocha. Miłości jej wystarczy i na kolejne. Coś ją hamuje…

Może boi się, że nie podoła, nie da rady, finanse ją przerosną, że nie będzie miała wsparcia najbliższych...

No tak, nikt nie chce być Hunką (śmiech)...

A może boją się, że coś stracą, że pozamykają się szanse, że pracodawca da wypowiedzenie, że wraz z dziećmi skończy się jakaś wolność czy beztroska?

Mogę mówić o sobie. Na własnej skórze doświadczyłam, że nie jest to prawda. Nie chcę się chwalić, ale jako aktorka miałam naprawdę wymarzony debiut. Na czwartym roku grałam Ofelię w „Hamlecie”, z Krzysztofem Globiszem i Anną Dymną. Lepiej nie mogłam chyba trafić. Rewelacyjny spektakl – horda szczurów, Ofelia topi się na oczach widzów. Niczego takiego do tej pory w Polsce nie było.

I zamiast wykorzystać szansę, ty w pieluchy poszłaś?

Moi koledzy długo nie mogli uwierzyć, że ja mam dziecko. Byli przekonani, że po takim debiucie Figurska w karierę pójdzie, bo wszystkie teatry stały przede mną otworem. A tu dziecko, Zaraz też stwierdzili, że to pewnie jakaś wpadka, a w ogóle to ja za chwilę to dziecko zgubię, bo ja gdzieś cały czas w chmurach byłam. Grałam wtedy w serialu, który oglądało 10 milionów ludzi, w teatrze rola za rolą. I nawet pomyślałam, że przecież ja za chwilę wszystko to stracę. Ale też szybko się zreflektowałam, że przecież jak nie to, to będzie coś innego. I okazało się, że nic nie straciłam. Wszyscy to zaakceptowali, w serialu grałam w ciąży, potem ze mną grało moje dziecko.

Z kolei w teatrze  przez 9 miesięcy mieliśmy próby do przestawienia w reżyserii Krystiana Lupy. I ja dałam doskonały dowód na to, co można przez 9 miesięcy zrobić – nie tylko przygotować się do roli, ale też urodzić dziecko. Spektakl był dramatyczny, grałam kobietę, która umiera na suchoty. I ja do tego mojego dziecka tylko mówiłam: ‘Spokojnie, to tylko teatr, mamusia żyje, mamusia wcale nie umiera”.

I zawsze było tak różowo?

W końcu faktycznie przyszedł moment, że pewne furtki się zamknęły. Nie był to dla mnie jakiś szczególny powód do rozpaczy, czy do załamania.  Gdzieś kołatała mi się myśl, że przez te ciąże nie dostaję ról, bo ileż można być w ciąży. Zresztą, jak nawet  w ciąży nie byłam, to i tak nikt mnie nie angażował z obawy, żebym znów w ciążę nie zaszła. Wszystko było wtedy na barkach męża. Ale to też było po coś. Choćby po to, żeby przypomnieć mi o zaufaniu do Pana Boga.

Sceptycy by powiedzieli, żeś naiwna...

A ja wiedziałam, że jest Ktoś, kto się o mnie zatroszczy, tylko trzeba Mu zaufać. W końcu to Pan Bóg jest moim najlepszym agentem na świecie, nikt lepiej od niego nie załatwi mi roli. „Dano im według ich wiary” - uczy Pismo Święte. I to, co teraz powiem, brzmi nieprawdopodobnie, ale ja tego doświadczyłam. Byłam w domu z dziećmi, ról jak na lekarstwo i tak się zaczęłam zastanawiać, dlaczego ja w ogóle wybrałam aktorstwo. I sobie przypomniałam, że zawsze chciałam podróżować po świecie ze spektaklami. I wiesz co, dostałam rolę. Spokojnie, jedną, tak żeby nie za dużo, bo dzieci małe, a ja w domu jeszcze byłam przecież potrzebna. I ten spektakl zdobywa nagrody, jedną, drugą, kolejną, I jeździmy z nim po Europie, jedziemy do Japonii. Mówisz, masz.

 

Tu małe dzieci, tu światowe życie. Jak to godziłaś?

Dojeżdżałam możliwie najpóźniej, żeby jak najdłużej być z dziećmi w domu, i jak najszybciej wracałam, nie zostawałam na tak zwane dni wolne, nie lubiłam pustych przebiegów. I to nie były długie wyjazdy. Najdłużej rozstałam się z moimi dziećmi na pięć dni. I wracałam zawsze z takim pozytywnym nastawieniem, taka szczęśliwa, z bagażem nowych doświadczeń.

Zdążyłaś urodzić dzieci, i zdążyłaś być w Japonii...

Ta Japonia to był niesamowity prezent od Pana Boga. Przecież ja bym sama nigdy tam nie pojechała. Taka okazja często się nie zdarza, więc zabrałam ze sobą dobry aparat fotograficzny, żeby móc kiedyś wnukom pokazać zdjęcia babci Dominiki z Japonii. Sama sobie między próbami zorganizowałam wycieczkę do Kioto. Strasznie drogą, bo to i najszybszy pociąg świata, i taksówki. No ale raz się żyje. A poza wszystkim przecież zdjęcia dla wnuków muszę przywieźć. Pierwszy zgrzyt miałam już na dworcu. Wpadam tam zdyszana i widzę dwa takie same pociągi. Japońskie literki nic mi nie mówią. Krzyczę; „To Kioto? To Kioto?”. Japończycy kontaktowi nie są, więc cisza, nikt mi nie odpowiada. W końcu podchodzi jeden pan „pod wpływem” i takim chrypliwym głosem mówi mi, który to pociąg „to Kioto”. Dojechałam, wsiadłam do taksówki, otworzyłam okno i bach, bach, zdjęcie za zdjęciem, tak jak Azjaci w Polsce. Biegiem wróciłam do teatru opowiadam kolegom, jak to te zdjęcia będą wnuki oglądać. I co się stało? Aparat został na lotnisku we Frankfurcie. Nie mam ani jednego zdjęcia z tej podróży. Ironia losu.

Dobrze, że siebie nie zgubiłaś…

Też się dziwię. Na studiach miałam koleżankę, taką super zorganizowaną, poukładaną, która za mnie wszystkiego pilnowała. Ona mnie bardzo rozpieściła. Ona nie ma dziecka, nie ma męża, a ja z tym moim roztrzepaniem mam pięcioro dzieci. Ona ciągle zachodzi w głowę, jak to się stało. Ale wiesz, dzieci nas ustatkowały. Teraz w naszym domu to już wszystko hula, logistyka opanowana do perfekcji. Taka matka manager ze mnie, że hej.

Oboje jesteście zaangażowani w obronę wartości chrześcijańskich. I obrona życia, i małżeństwa. I jeszcze patriotyzm. To wszystko raczej nie jest popularne w waszym aktorskim środowisku. Obrywacie za to?

Wiem, że są ludzie, którzy z naszego zaangażowania się śmieją, ale w ogóle mnie to nie zajmuje. To jest moje życie, i ja za nie odpowiadam, a nie ta pani, czy ten pan, którzy się śmieją. Pani nie chce mieć dzieci, pani je abortuje – jej sprawa. Ja odpowiadam za swoje życie, wiem, że sama nigdy bym tego nie zrobiła. Zupełnie więc nie inter

Telewizja Republika

Wiadomości

MŚ: Czechy bronią tytułu, gwiazdy NHL wracają na lód

Byli współpracownicy bronią Cenckiewicza przed prześladowaniem

Macierewicz: prezydentura Nawrockiego rozwiąże ten problem

Kaleta: może poseł Kropiwnicki odda jedno ze swoich 12 mieszkań? [WIDEO]

Kobieta bestialsko zabita, a Bodnar cynicznie o sobie

Żaden dzień zwycięstwa?

ONZ alarmuje: rozwój ludzkości zwalnia

Moskwa odcina dostęp do internetu. Czego sie boi?

Tysiące ludzi protestowało w Brazylii

Zamurowali kardynałów, konklawe w Niemczech i nieznane historie

Rozbili siatkę przemytu i legalizacji pobytu imigrantom w UE

Putin wprowadza nadzwyczajne środki ostrożności

Rosja się zapiera. Zacharowa odpowiada amerykańskiemu generałowi

Nagle zakończyli współpracę wywiadowczą z Rosją

Regulamin konkursu - program Wstajemy

Najnowsze

MŚ: Czechy bronią tytułu, gwiazdy NHL wracają na lód

Kobieta bestialsko zabita, a Bodnar cynicznie o sobie

Żaden dzień zwycięstwa?

ONZ alarmuje: rozwój ludzkości zwalnia

Moskwa odcina dostęp do internetu. Czego sie boi?

Byli współpracownicy bronią Cenckiewicza przed prześladowaniem

Macierewicz: prezydentura Nawrockiego rozwiąże ten problem

Kaleta: może poseł Kropiwnicki odda jedno ze swoich 12 mieszkań? [WIDEO]