Przejdź do treści
22:03 Litwa: Lotnisko w Wilnie zostało zamknięte w sobotę z powodu balonów meteorologicznych wlatujących w przestrzeń powietrzną z sąsiedniej Białorusi, poinformowało Narodowe Centrum Zarządzania Kryzysowego
21:56 Prezydent USA Donald Trump zapowiedział w sobotę, że nie spotka się z przywódcą Rosji Władimirem Putinem, dopóki nie będzie wiedział, że dojdzie do zawarcia porozumienia w sprawie zakończenia wojny na Ukrainie
21:50 Zniszczono kapliczkę w sercu Gór Świętokrzyskich. Policja szuka sprawcy
21:00 Ukraina i Wielka Brytania zacieśniają współpracę wojskową. Podczas spotkania w Londynie z brytyjskim premierem Keirem Starmerem, prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zaprezentował nowe drony przechwytujące OCTOPUS
20:00 Musimy wygrać wybory, musimy skonstruować program, który będzie temu służył - powiedział w sobotę w Katowicach prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas konwencji programowej "Myśląc Polska"
19:15 Turysta z Węgier został porwany przez wezbrany potok w słowackich Tatrach Wysokich. Jego ciało odnaleziono w sobotę przed południem. W akcji ratowniczej i poszukiwawczej uczestniczyli również ratownicy TOPR z Zakopanego
18:40 Włochy: 70-letni japoński turysta zginął koło rzymskiego Panteonu - podały włoskie media. Mężczyzna spadł w piątek wieczorem z wysokości 7 metrów, z muru otaczającego słynny zabytek
Republika Zgodnie z obietnicą, dokonaliśmy zakupu platformy pod wóz transmisyjny. Jesteśmy także w trakcie procesu zakupu dwóch kolejnych - łącznie będziemy dysponowali trzema wozami transmisyjnymi. Dziękujemy za Państwa wsparcie!
Ważne Powstał 545. Klub "Gazety Polskiej". Jest to pierwszy Klub "GP" w Ameryce Południowej (Brazylia)
Wydarzenie Klub "Gazety Polskiej" Rawa Mazowiecka II zaprasza na spotkanie z posłem Markiem Jakubiakiem - 27.10 (poniedziałek), godz. 17.00 - aula klasztoru ojców pasjonistów, ul. Ks. I. Skorupki 3, Rawa Mazowiecka
Wydarzenie Klub "Gazety Polskiej" Aleksandrów Łódzki zaprasza na spotkanie z Robertem Bąkiewiczem - 28.10 (wtorek), godz. 18.00, Hotel i Restauracja Pelikan, ul. Wierzbińska 58 Aleksandrów Łódzki
Wydarzenie Dorota Arciszewska-Mielewczyk oraz Klub "Gazety Polskiej" Gdynia zaprasza na spotkanie z Mariuszem Błaszczakiem. 29 października (środa) godz. 17:30. Cech Rzemiosła, ul. 10 lutego 33, Gdynia
Wydarzenie Klub "Gazety Polskiej" Środa Śl. zaprasza na protest "Wolnych Polaków", 29 października, g. 15, Rynek Dolny., Po proteście odbędzie się koncert Pawła Piekarczyka w Restaruant&Bar Quattro, ul. Świdnicka 10
Wydarzenie Zapraszamy na spotkanie otwarte z europosłem Patrykiem Jakim w Gliwicach - czwartek, 30 października, godz. 18:00, Hotel Malinowski, ul. Portowa 4
Wydarzenie Klub "Gazety Polskiej" w Warszawie zaprasza na spotkanie autorskie z red. Bronisławem Wildsteinem oraz prezentację książki pt. "Opowieści Idioty Czy Ład Natury", 30 października, g. 18, ul. Marszałkowska 7, wejście od ul. E. Zoli, Warszawa
Wydarzenie Klub "Gazety Polskiej" w Radomiu zaprasza na spotkanie otwartew z Robertem Bąkiewiczem. 4 listopada godz. 18.00, Cech Rzemiosł Różnych, ul. Jana Kilińskiego 15/17 Radom
Wydarzenie Klub „Gazety Polskiej” Puławy zaprasza na spotkanie otwarte z Adamem Borowskim. 5 listopada, g. 17:00, Puławy, Hotel Olimpic, ul. Hauke-Bosaka (przy stadionie)
Wydarzenie Klub „Gazety Polskiej” w Głogowie zaprasza na spotkanie autorskie z Janem Majchrowskim. 7 listopada, godz. 17:00 sala przy Kościele św. Klemensa, ul. Sikorskiego 23
Wydarzenie Klub Gazety Polskiej w Gdyni zaprasza na spotkanie z Jackiem Wroną, działaczem Ruchu Obrony Granic. 16 listopada, g. 17:30. Cech Rzemiosła i Przedsiębiorczości, ul. 10 Lutego 33
Portal tvrepublika.pl informacje z kraju i świata 24 godziny na dobę przez 7 dni w tygodniu. Nie zasypiamy nigdy. Bądź z nami!
NBP Prezes NBP prof. Adam Glapiński: zasoby złota stanowią 25 proc. wszystkich rezerw NBP, przekraczają 520 ton i są warte ok. 240 mld zł. Polacy mają coraz więcej złota dzięki przemyślanej strategii realizowanej przez niezależny bank centralny.

Republika ekskluzywnie! Figurska: Najpierw jestem żoną, potem mamą, a później aktorką!

Źródło: Igor Smirnow/Gazeta Polska

Najważniejsze role, jakie mam do odegrania, to nie te z teatru czy filmu, ale właśnie role żony i matki. I to w tej, a nie innej kolejności. Najpierw więc jestem żoną, potem mamą. I powiem ci, że w porównaniu z innymi moimi rolami, te właśnie są najtrudniejsze. Nikt nie wie przecież, jaki będzie finał tego spektaklu - mówi w ekskluzywnym wywiadzie dla portalu telewizjarepublika.pl żona, mama, aktorka Dominika Figurska w rozmowie z Małgorzatą Terlikowską.

W nowym cyklu portalu telewizjarepublika.pl pt. "Republika ekskluzywnie" zapraszamy Państwa do przeczytania niezwykłego wywiadu z jedną z najbardziej popularnych aktorek polskiej sceny teatralno-filmowej, twarzą Telewizji Republika Dominiką Figurską. Rozmawia Małgorzata Terlikowska.

Małgorzata Terlikowska: A co trudnego jest w roli żony?

Dominika Figurska: Cała trudność polega na tym, jak być dobrą dla męża. Kiedyś na pewnym ślubie byłam świadkiem wymiany zdań między księdzem, który młodej parze błogosławił, a panną młodą,. „Jak się czujesz?” - spytał on przejętą kobietę. „Myślę, że będę szczęśliwa” - odpowiedziała. I to była zła odpowiedź. Szybko ksiądz sprowadził pannę młodą na ziemię: „Oj nie będziesz”. Dziewczyna zrobiła wielkie oczy, bo raczej nie takich życzeń w dniu ślubu się spodziewała. A ksiądz spokojnie dalej wyjaśniał: „Jeśli będziesz myślała o tym, by mąż był szczęśliwy z tobą, to i ty będziesz szczęśliwa”. Bardzo dobrze zapamiętałam tę radę. Dość oczywistą w teorii, cholernie trudną do zrealizowania w praktyce. Oczywiście ta uwaga dotyczy sposobu myślenia dwojga małżonków

No wiesz, śniadanie do łóżka, trzydaniowy obiad, wyprasowana koszula, pomysłów na uszczęśliwianie trochę jest…

Przyznam się bez bicia - ja nic z tych rzeczy nie robię. Żadnych śniadanek, wielodaniowych obiadków z deserem, do prasowania proszę panią. Przy piątce dzieci na wszystko brakuje czasu. W domu mamy ciągły sajgon. Tu trzeba kogoś zawieźć, tam przywieźć. Daj spokój, gdzie ja miałabym w tym wszystkim czas, żeby mężowi kanapeczki robić. Kto pierwszy, ten łapie za gary. Ważniejsze jest dla nas, by móc wspólnie zjeść posiłek, by wspólnie usiąść do stołu, niż szykować wymyślne posiłki.

Co zatem sprawia, że twój mąż jest szczęśliwy przy tobie?

Tu pewności nie mam, czy on taki szczęśliwy…;-)  

Chciałabym, żeby był.  Ważniejsza jest pewna postawa. Zależy mi, by wzrastał jako człowiek, rozwijał się zawodowo, realizował swoje pasje, co przy piątce dzieci jest nie lada wyzwaniem. I nie robię mu wyrzutów, kiedy idzie na trening piłki nożnej. Nie była to dla mnie łatwa decyzja, długo dojrzewałam do tego, żeby tę pasję zaakceptować i dać mężowi przestrzeń, by mógł ją realizować.

To ty wyrozumiała kobieta jesteś. Nie gonisz męża do zajmowania się dziećmi?

Dawniej walczyłam o to, o co walczy mnóstwo kobiet: po pracy mąż ma być z nami, a nie ganiać nie wiadomo gdzie. Dziś już wiem, że moja miłość do męża wyraża się w tym, że stwarzam mu warunki, żeby i on miał chwilę dla siebie.

A gdzie czas dla was jako małżeństwa?

Gdybyś zapytała mnie, czego nam brakuje, to powiem krótko, jednego: wspólnego czasu tylko dla nas. Zawsze jest ten deficyt. Mam takie jedno małe marzenie, żeby mieć chwilę, żeby usiąść tylko z mężem i gadać o byle czym. Tylko nie o dzieciach.

Znasz pewnie ten żart jak to małżeństwo wydało właśnie ostatnie dziecko za mąż, siadają do śniadania, on patrzy tak na nią, patrzy i mówi: „A w zasadzie to jak ty masz na imię?”.

Dlatego ten czas jest potrzebny, żeby przynajmniej poznać imię tego pana, z którym dzielimy życie (śmiech).

I z którym mamy dzieci...

Dokładnie. Ta moja miłość wyraża się także w otwartości na życie, w dzieciach, które urodziłam. Mamy pięcioro dzieci, to wyraz ogromnej miłości i jeszcze większego zaufania.

Gdzieś przeczytałam, że dla ciebie to bułka z masłem, bo ty lubisz być w ciąży i w zasadzie mogłabyś być w tym stanie non stop.

Takie tezy głosiłam do trzeciego porodu. Potem już byłam ostrożniejsza. Czwarta i piąta ciąża dały mi w kość. Wiesz jak jest, kiedy trzeba ogarnąć dom, dzieci, a tu coś boli, coś ciągnie. Przy ostatniej już miałam tak dość, że nawet prosiłam lekarza, żeby zrobił mi cesarkę, bo ja z tego zmęczenia chyba nie dam rady dziecka urodzić. Ale dałam radę...

Co nas nie zabije, to nas wzmocni…

W ciąży to faktycznie lubię być. Gorzej jest po ciąży. Nocne karmienia, brak snu… Ktoś kiedyś przebadał, bez czego dłużej człowiek wytrzyma – bez snu czy bez jedzenia… I okazało się, że po 72 godzinach bez spania zaczynają się z człowiekiem dziać dziwne rzeczy, jakieś halucynacje. Wydaje mu się, że jest kimś innym niż jest…

 

A nie było tam takiej gwiazdki, że to nie dotyczy matek?

Matki sobie z tym jakoś nadzwyczajnie radzą, choć przyznam się, że po iluś nieprzespanych nocach bywało, że nie wiedziałam, czy to jeszcze ja, czy może ktoś inny. To był kosmos.

Ale jakoś cię to nie zniechęcało do kolejnych dzieci?

To wszystko nie dzieje się bez powodu. A pocieszające w tym wszystkim jest to, że to tylko pewne etapy, które kończą się szybciej, niż nam się wydaje.

To cię zaskoczyło w macierzyństwie?

Ta ogromna siła kobiet. Pada na twarz, oczy jej się zamykają, ale jak usłyszy kwilące dziecko, to staje na baczność i działa. I ta miłość do dzieci, która z każdym kolejnym dzieckiem potęguje. Wcześniej myślałam, że miłość się dzieli.

Skąd ta wasza otwartość na życie i to jeszcze w waszym aktorskim środowisku?

Odpowiedź jest prosta - z miłości do siebie nawzajem i z miłości do dzieci. Oboje pochodzimy z typowych rodzin dwa plus dwa. Więc raczej z domu tego nie wynieśliśmy, choć w naszych rodzinach byli i tacy, którzy mieli znacznie więcej dzieci niż my, na przykład prababcia męża, która miała ich jedenaścioro. Pamiętam, że kiedyś nawet umówiliśmy się, że my to będziemy mieć pięcioro dzieci. Ale to był taki żart, bo nawet nie zdawaliśmy sobie sprawy, o czym tak naprawdę mówimy. Co my wiedzieliśmy o wychowywaniu piątki dzieci? Pojawienie się pierwszego dziecka  było oczywiste. Skoro pobraliśmy się, to będzie i dziecko. No i ono dwa lata  po ślubie się pojawiło. To drugie – to takie z rozsądku, żeby nie mieć jedynaka. A potem to już z górki. Zupełnie inaczej przeżywałam macierzyństwo przy pierwszym, czy nawet drugim dziecku, a zupełnie inaczej po trzecim. Nagle doświadczyłam takiego błogiego spokoju…

Matka daje na luz, nabiera dystansu?

Oj tak. Przy trzecim to ona już wie, że pewne etapy się kończą, że kolki czy ząbkowanie nie trwają wiecznie. Ona już wie, czego się spodziewać.

Po urodzeniu pierwszego dziecka nasz świat całkowicie się zmienił. Po drugim – stresowaliśmy się, jak damy radę, jak to wszystko zorganizować, jak sobie poradzić. Przy trzecim – odpuściłam, powiedziałam sobie,że mam tylko dwie ręce i jakoś sobie muszę radzić. Przede wszystkim ja muszę, bo, nie oszukujmy się, pierwsze miesiące życie dziecka najbardziej angażują kobietę. I ja się absolutnie przeciwko temu nie buntuję. To jest naturalne. Buntuję się natomiast przeciwko temu, żeby na siłę wdrażać do wszystkiego męża, że musimy ciągle sobie udowadniać, że jest równouprawnienie. Ja uważam, że w tym pierwszym okresie to kobieta jest wręcz stworzona do tego, by zajmować się niemowlęciem.

Feministki by cię chyba zjadły za takie gadanie...

A niech mnie jedzą, proszę bardzo, Na zdrowie. A żeby je jeszcze bardziej wkurzyć, powiem coś, co na pewno nie spotka się z ich przychylnością. To nie fakt posiadania dzieci, nie fakt ich wychowywania, czy rezygnowania dla nich z kariery jest marnowaniem czasu. Mam głębokie przekonanie, że kobieta marnuje czas, kiedy mogłaby być w ciąży, a nie jest. Tak, ja teraz marnuję czas. Nasz najmłodszy synek ma dwa lata, w tym czasie moje koleżanki zdążyły urodzić kolejne dzieci. Spotkałam się z jedną z nich, tak popatrzyłam na tego jej maluszka i sobie pomyślałam: „O, ona czasu nie marnuje”.

Ty tu o marnowaniu czasu mówisz, a ludzie stukają się w głowę. Ktoś kto ma kilkoro dzieci to dziwak, nie umie się zabezpieczać, albo – co gorsza – katolik.

To jest naprawdę przykre. I sama się zastanawiam, z czego taka niechęć do wielodzietnych rodzin wynika. Taki stereotyp, że wielodzietność to patologia, że wiąże się z brakiem rozsądku, bo my rozsądni to dzieci mamy zaplanowane, a nie jak ci wielodzietni, którzy robią wszystko bez żadnej świadomości. Ale jest też w ludziach jakiś ogromny lęk, brak odwagi, brak zaufania do Bogu. Taka sytuacja na przykład – kobieta ma dwoje dzieci, ale nie decyduje się na kolejne. Bo co? Nie kocha dzieci? No właśnie kocha. Miłości jej wystarczy i na kolejne. Coś ją hamuje…

Może boi się, że nie podoła, nie da rady, finanse ją przerosną, że nie będzie miała wsparcia najbliższych...

No tak, nikt nie chce być Hunką (śmiech)...

A może boją się, że coś stracą, że pozamykają się szanse, że pracodawca da wypowiedzenie, że wraz z dziećmi skończy się jakaś wolność czy beztroska?

Mogę mówić o sobie. Na własnej skórze doświadczyłam, że nie jest to prawda. Nie chcę się chwalić, ale jako aktorka miałam naprawdę wymarzony debiut. Na czwartym roku grałam Ofelię w „Hamlecie”, z Krzysztofem Globiszem i Anną Dymną. Lepiej nie mogłam chyba trafić. Rewelacyjny spektakl – horda szczurów, Ofelia topi się na oczach widzów. Niczego takiego do tej pory w Polsce nie było.

I zamiast wykorzystać szansę, ty w pieluchy poszłaś?

Moi koledzy długo nie mogli uwierzyć, że ja mam dziecko. Byli przekonani, że po takim debiucie Figurska w karierę pójdzie, bo wszystkie teatry stały przede mną otworem. A tu dziecko, Zaraz też stwierdzili, że to pewnie jakaś wpadka, a w ogóle to ja za chwilę to dziecko zgubię, bo ja gdzieś cały czas w chmurach byłam. Grałam wtedy w serialu, który oglądało 10 milionów ludzi, w teatrze rola za rolą. I nawet pomyślałam, że przecież ja za chwilę wszystko to stracę. Ale też szybko się zreflektowałam, że przecież jak nie to, to będzie coś innego. I okazało się, że nic nie straciłam. Wszyscy to zaakceptowali, w serialu grałam w ciąży, potem ze mną grało moje dziecko.

Z kolei w teatrze  przez 9 miesięcy mieliśmy próby do przestawienia w reżyserii Krystiana Lupy. I ja dałam doskonały dowód na to, co można przez 9 miesięcy zrobić – nie tylko przygotować się do roli, ale też urodzić dziecko. Spektakl był dramatyczny, grałam kobietę, która umiera na suchoty. I ja do tego mojego dziecka tylko mówiłam: ‘Spokojnie, to tylko teatr, mamusia żyje, mamusia wcale nie umiera”.

I zawsze było tak różowo?

W końcu faktycznie przyszedł moment, że pewne furtki się zamknęły. Nie był to dla mnie jakiś szczególny powód do rozpaczy, czy do załamania.  Gdzieś kołatała mi się myśl, że przez te ciąże nie dostaję ról, bo ileż można być w ciąży. Zresztą, jak nawet  w ciąży nie byłam, to i tak nikt mnie nie angażował z obawy, żebym znów w ciążę nie zaszła. Wszystko było wtedy na barkach męża. Ale to też było po coś. Choćby po to, żeby przypomnieć mi o zaufaniu do Pana Boga.

Sceptycy by powiedzieli, żeś naiwna...

A ja wiedziałam, że jest Ktoś, kto się o mnie zatroszczy, tylko trzeba Mu zaufać. W końcu to Pan Bóg jest moim najlepszym agentem na świecie, nikt lepiej od niego nie załatwi mi roli. „Dano im według ich wiary” - uczy Pismo Święte. I to, co teraz powiem, brzmi nieprawdopodobnie, ale ja tego doświadczyłam. Byłam w domu z dziećmi, ról jak na lekarstwo i tak się zaczęłam zastanawiać, dlaczego ja w ogóle wybrałam aktorstwo. I sobie przypomniałam, że zawsze chciałam podróżować po świecie ze spektaklami. I wiesz co, dostałam rolę. Spokojnie, jedną, tak żeby nie za dużo, bo dzieci małe, a ja w domu jeszcze byłam przecież potrzebna. I ten spektakl zdobywa nagrody, jedną, drugą, kolejną, I jeździmy z nim po Europie, jedziemy do Japonii. Mówisz, masz.

 

Tu małe dzieci, tu światowe życie. Jak to godziłaś?

Dojeżdżałam możliwie najpóźniej, żeby jak najdłużej być z dziećmi w domu, i jak najszybciej wracałam, nie zostawałam na tak zwane dni wolne, nie lubiłam pustych przebiegów. I to nie były długie wyjazdy. Najdłużej rozstałam się z moimi dziećmi na pięć dni. I wracałam zawsze z takim pozytywnym nastawieniem, taka szczęśliwa, z bagażem nowych doświadczeń.

Zdążyłaś urodzić dzieci, i zdążyłaś być w Japonii...

Ta Japonia to był niesamowity prezent od Pana Boga. Przecież ja bym sama nigdy tam nie pojechała. Taka okazja często się nie zdarza, więc zabrałam ze sobą dobry aparat fotograficzny, żeby móc kiedyś wnukom pokazać zdjęcia babci Dominiki z Japonii. Sama sobie między próbami zorganizowałam wycieczkę do Kioto. Strasznie drogą, bo to i najszybszy pociąg świata, i taksówki. No ale raz się żyje. A poza wszystkim przecież zdjęcia dla wnuków muszę przywieźć. Pierwszy zgrzyt miałam już na dworcu. Wpadam tam zdyszana i widzę dwa takie same pociągi. Japońskie literki nic mi nie mówią. Krzyczę; „To Kioto? To Kioto?”. Japończycy kontaktowi nie są, więc cisza, nikt mi nie odpowiada. W końcu podchodzi jeden pan „pod wpływem” i takim chrypliwym głosem mówi mi, który to pociąg „to Kioto”. Dojechałam, wsiadłam do taksówki, otworzyłam okno i bach, bach, zdjęcie za zdjęciem, tak jak Azjaci w Polsce. Biegiem wróciłam do teatru opowiadam kolegom, jak to te zdjęcia będą wnuki oglądać. I co się stało? Aparat został na lotnisku we Frankfurcie. Nie mam ani jednego zdjęcia z tej podróży. Ironia losu.

Dobrze, że siebie nie zgubiłaś…

Też się dziwię. Na studiach miałam koleżankę, taką super zorganizowaną, poukładaną, która za mnie wszystkiego pilnowała. Ona mnie bardzo rozpieściła. Ona nie ma dziecka, nie ma męża, a ja z tym moim roztrzepaniem mam pięcioro dzieci. Ona ciągle zachodzi w głowę, jak to się stało. Ale wiesz, dzieci nas ustatkowały. Teraz w naszym domu to już wszystko hula, logistyka opanowana do perfekcji. Taka matka manager ze mnie, że hej.

Oboje jesteście zaangażowani w obronę wartości chrześcijańskich. I obrona życia, i małżeństwa. I jeszcze patriotyzm. To wszystko raczej nie jest popularne w waszym aktorskim środowisku. Obrywacie za to?

Wiem, że są ludzie, którzy z naszego zaangażowania się śmieją, ale w ogóle mnie to nie zajmuje. To jest moje życie, i ja za nie odpowiadam, a nie ta pani, czy ten pan, którzy się śmieją. Pani nie chce mieć dzieci, pani je abortuje – jej sprawa. Ja odpowiadam za swoje życie, wiem, że sama nigdy bym tego nie zrobiła. Zupełnie więc nie inter

Telewizja Republika

Wiadomości

Wildstein: Straszenie wyborców i mowa nienawiści odpowiedzią Tuska na konkrety PiS-u

Kosztowniak: Tusk od trzech dekad posługuje się nieprawdą w polskiej polityce!

Kolejna wpadka Tuska. Pomylił księdza Popiełuszkę z Janem Pawłem II

Papież do Polaków o Piusie XI, bohaterskim nuncjuszu w Warszawie

Alberta wzmacnia autonomię. Umowy Kanady nie mają znaczenia

Kaczyński wykpił koalicję Tuska: Czegoś takiego jeszcze nie było. Oni są pierwsi

Makabryczne odkrycie w nadmorskiej dzielnicy Gdańska. Policja zabrała głos

Siostry Nazaretanki kończą Tydzień Misyjny 2025

Niezależna ujawnia: Dziennikarz opisujący aferę Grodzkiego skazany. Sąd uznał za wiarygodne zeznania byłego ubeka

Zniszczono kapliczkę w sercu Gór Świętokrzyskich. Policja szuka sprawcy

Niemcy deportowali rodzinę czeczeńskiego weterana. "Rodzinie ofiary grozi niebezpieczeństwo w Gruzji"

Niemcy na poważnie zabierają się za deportację cudzoziemców. Tysiące wydalonych

Bochenek: Tusk nie ma żadnego honoru i zasad. Mamy na czele rządu kłamczucha!

Rzymska modlitwa za Polonię na całym świecie. „Bez korzeni trudno przetrwać”

Stand-uper przeczytał książkę Palikota, żebyście wy nie musieli. „Człowiek jest bardziej jeżem niż aniołem”

Najnowsze

Wildstein: Straszenie wyborców i mowa nienawiści odpowiedzią Tuska na konkrety PiS-u

Danielle Smith

Alberta wzmacnia autonomię. Umowy Kanady nie mają znaczenia

Kaczyński wykpił koalicję Tuska: Czegoś takiego jeszcze nie było. Oni są pierwsi

Makabryczne odkrycie w nadmorskiej dzielnicy Gdańska. Policja zabrała głos

Siostry Nazaretanki kończą Tydzień Misyjny 2025

Kosztowniak: Tusk od trzech dekad posługuje się nieprawdą w polskiej polityce!

Kolejna wpadka Tuska. Pomylił księdza Popiełuszkę z Janem Pawłem II

Papież do Polaków o Piusie XI, bohaterskim nuncjuszu w Warszawie