Ratownicy medyczni wezwani do staruszki, która upadła na ulicy w Warszawie, odmówili zabrania jej do szpitala. Używali twierdzeń, które mogą szokować. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy dr Michała Sutkowskiego, który 20 lat pracował na izbie przyjęć i widział wiele nagłych przypadków.
W Warszawie doszło do bardzo niepokojącej sytuacji.
Ratownicy medyczni wezwani do staruszki, która upadła na ulicy w Warszawie, odmówili zabrania jej do szpitala.
Co więcej, używali twierdzeń, które mogą szokować.
Ratownicy sugerowali wręcz, że to osoby wzywające pomocy powinny zawieźć staruszkę do szpitala.
O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy dr Michała Sutkowskiego, który 20 lat pracował na izbie przyjęć i widział wiele nagłych przypadków.
- Pogotowie ratunkowe musi udzielić nagłej pomocy. Ale często musi też szybko zdecydować czy sytuacja jest na tyle groźna aby przewieźć potrzebującego do szpitala. Pracowałem 20 lat w izbie przyjęć i wiem, że ludzie zgłaszają się czasem z niezbyt poważnymi sprawami, w których może pomóc lekarz pierwszej pomocy. Jeśli sytuacja pacjenta jest stabilna pogotowie ratunkowe może wskazać żeby szukać pomocy nie u niego, ale właśnie u lekarza pierwszego kontaktu - skomentował dr Sutkowski.
Proszony o podanie kryteriów, jakimi powinno kierować się pogotowie ratunkowe w takich sytuacjach, doprecyzował.
- Obwarowane to powinno być dobrem pacjenta. Ono jest zawsze najważniejsze. Każda sytuacja jest inna, ale nie wolno przegapić złego stanu zdrowia. Dobro pacjenta na pierwszym miejscu. Trzeba też przyznać, że ratownicy medyczni muszą czasem decydować jak poważny jest dany przypadek.