Przed wyborami do Parlamentu Europejskiego było dwukrotnie więcej przykładów dezinformacji i prób ingerencji w kampanię w porównaniu z ubiegłym rokiem – wynika z raportu Komisji Europejskiej. W krajach członkowskich odnotowano ponad tysiąc takich przypadków. Według ustaleń ekspertów na celowniku rosyjskiej dezinformacji znalazła się także Polska.
– Były fałszywe informacje rozsiewane przez pro-kremlowskiego Sputnika, że Polska od czasu wejścia do Unii Europejskiej zubożała bardziej aniżeli za czasów komunistycznych – powiedział unijny komisarz ds. bezpieczeństwa Julian King. To jeden z przykładów zawartych w raporcie z postępów w walce z dezinformacją, opublikowanego w Brukseli.
W czasie kampanii przed wyborami europarlamentarnymi pojawiały się też na przykład doniesienia przypisywane Rosji o tym, że Unia Europejska ma nazistowskie korzenie.
Komisja zastrzega jednak, że mimo wielu przykładów dezinformacji, unijne kraje były dobrze przygotowane, by tego typu ataki odeprzeć i nie doszło do zmasowanych, spektakularnych akcji na miarę skandalu z udziałem Facebooka i Cambridge Analytica.
Komisarz King pytany, czy zidentyfikowana przez KE dezinformacja jest bezpośrednio powiązana z Kremlem, podkreślił, że Komisja nie jest agencją wywiadu. Wskazał jednak, że można mówić o „prokremlowskiej narracji”.
– Faktem jest, że ponad 600 grup i profili na Facebooku, które działały we Francji, Niemczech, Włoszech, Wielkiej Brytanii, Polsce i Hiszpanii rozpowszechniało dezinformację i mowę nienawiści albo wykorzystywało fałszywe konta, by sztucznie wspierać treści (różnych – przyp. red.) partii – mówił. Przekonywał, że choć niekoniecznie w każdym przypadku dochodziło do złamania prawa, to były to próby wprowadzania obywateli UE w błąd.