Doradca prezydenta Andrzeja Dudy na antenie TV Republika odniósł się do działaniach polskiego rządu w związku z kryzysem migracyjnym. – Jeśli prawdą jest, że rząd mógł w Brukseli uruchomić procedurę nieuczestniczenia w tych decyzjach, o czym mówił prof. Krzysztof Szczerski, tzn. że rząd nie zna "know how" jak chronić nasz interes narodowy – powiedział prof. Andrzej Zybertowicz.
Profesor zapytany został o to, czy tajny aneks do raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych znajduje się w Kancelarii Prezydenta. – Odmawiam udzielenia odpowiedzi na to pytanie – odparł. Prezydencki doradca podkreślił, ze gospodarzem BBN jest Paweł Soloch i to on powinien być adresatem tego pytania. – Opowiedz dotyczy stanu gospodarstwa i to minister Soloch jest tu właściwą osobą – przekonywa. Prof. Zybertowicz stwierdził, że publikacja aneksu (kiedy nie będzie politycznej bieżączki i po wprowadzeniu zmian nakazanych orzeczeniem TK) jako elementu odsłaniania wiedzy o III RP ma sens.
Zapytany o to, czy informacje w nim zawarte mogą być niebezpieczne odpowiedział, że dla pewnych ludzi tak. Wskazał tu firmy, grupy interesu, które mają korzenie agenturalne. – Dla niektórych podmiotów może to być kłopotliwe – ocenił.
Zybertowicz podkreślił jednak, że od samej publikacji aneksu, ważniejsza jest jednak uzyskanie wiedzy w zakresie zdolności służb do przekazywania informacji niezbędnych do szybkiego reagowania. – Na ile są w stanie przedstawić do jakiego stopnia fala wędrówek po Europie ma charakter spontaniczny a na ile może być elementem przemyślanej strategii Moskwy zaatakowania od podbrzusza UE – mówił.
Doradca prezydenta skomentował także kwestię głosowania ws. rozdziału uchodźców. – Jeśli trafne jest to, co powiedział prof. Szczerski, że istnieje procedura opt-out, czyli nieuczestniczenia w tych decyzjach, jeśli było to w naszym zasięgu i Polska nie wiedziała o tym, tzn. że rząd nie zna "know how" jak chronić nasz interes narodowy – podkreślił. Jak dodał, takie działanie mogło być "albo czyjąś perfidią albo brakiem profesjonalizmu".
– Wyborcy muszą pomóc Ewie Kopacz, żeby mogła zabrać się za sprawy w których daje sobie radę bez Michała Kamińskiego. Te narracje płynnie się zmieniające powodują, że to nie jest poziom przywództwa, który jest teraz potrzebny – przekonywał.