Prof. Żaryn: Dziś wiemy, że Sowieci byli bardzo bliscy wejścia do naszego państwa i rozwiązania "S" po swojemu
— Rosjanie cofnęli się wyłącznie dzięki wsparciu amerykańskiemu i Zbigniewowi Brzezińskiemu, który wraz ze swoją administracją nas obronił — mówił senator Prawa i Sprawiedliwości na antenie Telewizji Republika. Gościem Adriana Stankowskiego w „Republice po południu” był historyk profesor Jan Żaryn.
36 lat temu, w niedzielę 13 grudnia 1981 roku o godzinie 06:00 rano, radio nadało wystąpienie gen. Wojciecha Jaruzelskiego, w którym informował Polaków o ukonstytuowaniu się Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i wprowadzeniu na mocy dekretu Rady Państwa stanu wojennego na terenie całego kraju. Przygotowania do wprowadzenia stanu wojennego trwały ponad rok i były prowadzone ze szczególną starannością.
Władze komunistyczne jeszcze 12 grudnia przed północą rozpoczęły zatrzymywanie działaczy opozycji i "Solidarności". W ciągu kilku dni w 49 ośrodkach internowania umieszczono około 5 tysięcy ludzi. W ogromnej operacji policyjno-wojskowej uczestniczyło w sumie 80 tysięcy żołnierzy i 30 tysięcy milicjantów, użyto 1750 czołgów, 1900 wozów bojowych i 9 tysięcy samochodów.
OBYWATELKI I OBYWATELE
– 13 grudnia 1981 roku niewątpliwie władze komunistyczne, w imię własnych interesów podjęły decyzję o zabiciu polskich aspiracji — można powiedzieć — niepodległościowych, choć wówczas nazywano je wolnościowymi. Praktycznie w każdym miejscu, czy to w pracy czy w stowarzyszeniach, odbywał się proces upodmiotowienia się społeczeństwa i każdy musiał sam zadbać o swoją wolność, natomiast władza komunistyczna nie chciała do tego dopuścić – mówił prof. Jan Żaryn na antenie telewizji Republika.
– Młodzi ludzie chcieli brać udział w aktywności społecznej i zadbać o swoją przyszłość, o wolność i demokrację. Albo angażowano się w istniejące stowarzyszenia czy grupy panelowe, albo zakładało się własne koła czy ruchy, które na swój sposób walczyły z brakiem dostępu do cywilizowanego świata. 13 grudnia wszystko to zostało brutalnie zabite przez ówczesną władzę – stwierdził historyk.
WEJDĄ, CZY NIE WEJDĄ?
– Dziś wiemy, że sowieci byli bardzo bliscy wejścia do naszego państwa i rozwiązania sprawy po swojemu, mowa oczywiście o rozwiązaniu, albo właściwie rozbiciu „Solidarności”. Rosjanie cofnęli się wyłącznie dzięki wsparciu amerykańskiemu i Zbigniewowi Brzezińskiemu, który wraz ze swoją administracją nas obronił – mówił gość Adriana Stankowskiego.
– Wtedy ZSRR wypracował nową technikę, która okazała się bardzo skuteczna. Zatrudnił do tego zadnia gen. Jaruzelskiego, który swoimi rękoma, ale z polecenia sowietów, miał sam rozwiązać sytuację. Nie wiemy, co byłoby, gdyby stan wojenny się nie powiódł. Ale wiemy, że sowieci weszliby do naszego państwa, a wtedy beneficjentami na pewno nie byliby ludzie Jaruzelskiego z nim na czele. To byłaby oznaka, że generał nie wykonał swojego zadania – dodał senator Prawa i Sprawiedliwości.
– Nie możemy również mówić, że to było lepsze rozwiązanie. To było po prostu inne rozwiązanie. Na pewno logistycznie praktyczniejsze dla Rosjan, którzy mieli wszystko pod kontrolą, a przy okazji nie musieli się wychylać i mieli czyste ręce. Jaruzelski miał wykonać swoje zadania i markować, manipulować społeczeństwo, iż robi to dla jego dobra. Tymczasem w praktyce, było odwrotnie, a gen. Jaruzelski miał „krew na rękach” – kontynuował prof. Jan Żaryn.