- To jest bardzo duży falstart prezydenta - stwierdził politolog prof. Piotr Wawrzyk, komentując ostry spot wyborczy opublikowany przez sztab prezydenta Komorowskiego kilkanaście godzin po ogłoszeniu wyników sondażowych pierwszej tury wyborów.
Jednocześnie prezydent poinformował, że zamierza "zarządzić ogólnopolskie referendum, w którym Polacy mieliby odpowiedzieć na trzy pytania – czy opowiadają się: za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych, za likwidacją finansowania partii politycznych z budżetu państwa oraz za wprowadzeniem zasady rozstrzygania wątpliwości podatkowych na korzyść podatnika".
Jak komentował w programie Michała Rachonia gość Telewizji Republika prof. Piotr Wawrzyk, tego rodzaju deklaracje i ataki na kontrkandydata to "falstart" i działania "na pokaz". Politolog podkreślił też, że tego rodzaju negatywna kampania nie zapewniła Komorowskiemu zwycięstwa w pierwszej turze. - Tym bardziej, że jest to bardzo jednostronne przedstawienie tematu - stwierdził Wawrzyk.
Podkreślił on także, że sensacyjną wygraną Andrzej Duda zawdzięcza przede wszystkim ostatnim kilku dniom kampanii, kiedy prezydent Komorowski w rozmowach z mediami wykazywał lekceważenie i agresję. - To co internauci nazywali "efektem Rymanowskiego" - dodał, odnosząc się do kłótni prezydenta z dziennikarzem Bogdanem Rymanowskim w TVN24, kiedy dziennikarz próbował pytać Bronisława Komorowskiego o sprawę WSI. - To jest prezydent kłótni, prezydent agresji, prezydent wojny - dodał.
Politolog komentując słaby wynik urzędującego prezydenta podkreślił też, że kampania Bronisława Komorowskiego była kopią kampanii Tadeusza Mazowieckiego z 1990 roku, "łącznie z wszystkimi błędami jakie zostały w niej popełnione". - Ta arogancja, to przekonanie, że żyjemy w najlepszych czasach (...) że inni to oszołomy - wymieniał Wawrzyk.
Czytaj więcej:
Tymochowicz poprowadzi kampanię Komorowskiego? "Nieskromnie uważam, że można jeszcze wiele odrobić"
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Zapewniali, że jak wygra Trump, wyjadą z USA. Czy amerykańscy celebryci spełnią teraz swoje zapowiedzi?