Prof. Nowaczyk wyjaśnia na czym polegają prace podkomisji nad katastrofą smoleńską! „To jest ewenement”
Prace idą zgodnie z harmonogramem, który ustaliliśmy. Na szczęście wszystko udaje się wykonać. Do tej pory nie było żadnych zawirowań. Przewiduje się, że ten model samolotu będzie miał ok. 30 mln fragmentów. Symulacja będzie się odbywała w ułamkach sekund. To oznacza, że w każdym ułamku sekundy przeliczane musi być 30 mln elementów. Jest to ewenement – mówił na antenie Telewizji Republika prof. Kazimierz Nowaczyk z podkomisji smoleńskiej.
– Kiedy podkomisja pracuje – nie kontaktuje się de facto z mediami, nie jesteśmy co chwilę oderwani od pracy i wywoływani do wystąpień lub korygowania potyczek medialnych. To nam ułatwia pracę i nasze postępy prac idą dużo szybciej i sprawniej – tłumaczył nam na początku prof. Nowaczyk.
Rekonstrukcja cyfrowa wraku TU-!54M
– Jesteśmy w stałym i bezpośrednim kontakcie z naszymi współpracownikami z USA. Tworzony jest model samolotu. Pomiary wykonywane na samolocie w Mińsku dotyczą nie tylko kształtu bryły samolotu, ale rekonstruowanej części maszyny – im się nadaje właściwości materiałowe, które są faktyczne. Obicia foteli również przenoszone są z własnościami do tego modelu. On jest wiernym odbiciem samolotu w oparciu o bliźniaczy z Mińska. Prace idą zgodnie z harmonogramem, który ustaliliśmy. Na szczęście wszystko udaje się wykonać. Do tej pory nie było żadnych zawirowań. Przewiduje się, że ten model samolotu będzie miał ok. 30 mln fragmentów. Symulacja będzie się odbywała w ułamkach sekund. To oznacza, że w każdym ułamku sekundy przeliczane musi być 30 mln elementów. Jest to ewenement. To bezprecedensowe badanie, które wykonamy w przypadku tej katastrofy – mówił nam prof. Nowaczyk.
– Mając taki model możemy wykonywać dowolne symulacje. Właśnie dlatego tak istotne są informacje, które podałem w poprzednim tygodniu dot. Rejestratorów – podkreślił.
TUTAJ ZOBACZ, CO W POPRZEDNIM ODCINKU MÓWIŁ PROF. NOWACZYK.
– Żeby wykonać symulację musimy znać parametry lotu w ostatnich jego sekundach do momentu jego uderzenia w ziemię. Tutaj mamy ten potężny problem z ilością kopii z rejestratorów i różnic między nimi. Musimy ten materiał uporządkować i poddać go analizie. Zasadnicza część tej symulacji to będą ostanie sekundy lotu. To są te fragmentu, gdzie występują różnice między nagraniami – powiedział prof. Nowaczyk.
– Mamy nagrania amerykańskiego systemu ostrzegania przed uderzeniem w ziemię – słynny TAWS. On się porozumiewa z satelitami za pomocą GPS. Mamy nagrania z rejestratorów eksploatacyjnych i katastroficznych, które z centralnego zegara w samolocie pobierają ten sam czas, ale ten czas ustala nawigator przed startem na podstawie swojego zegarka. Nic więc dziwnego, że ten czas satelitarny różni się od tego w rejestratorach. Należy znaleźć dokładne przesuniecie między tymi czasami. To jest bardzo ważne zadanie – zaznaczył.
– Jest nagranie z kokpitu, gdzie rejestrator bierze z tego samego źródła czas z pokładu samolotu. Okazuje się, że czas, który zapisuje rejestrator jest inaczej przesunięty niż tamtych wewnętrznych rejestratorów. Jak to jest możliwe? Tego jeszcze nie wiemy.
WYNIKI BADAŃ DOTYCZĄCE OFIAR KATASTROFY SMOLEŃSKIEJ
– Ze względu na wzrastającą liczbę informacji będzie to prawdopodobnie ograniczone pod względem badań do konkretnych fragmentów samolotu. W tej chwili nie dysponujemy komputerem, który byłby w stanie taką symulację wykonać. Będziemy starali się to w możliwym zakresie również zrobić – tłumaczył nam prof. Nowaczyk.
– To, kiedy przedstawimy ostateczne wyniki naszych badań uzależnione jest od rezultatów. Myślę, że w ciągu kilku miesięcy powinniśmy mieć zasadnicze wyniki tych badań. Nie jestem niestety w stanie przewidzieć problemów, które mogą po drodze wystąpić– wyjaśnił.