- Brak lustracji i dekomunizacji w środowisku naukowym i oświacie to był błąd – stwierdził prof. Aleksander Nalaskowski na antenie Telewizji Republika. – Nie przerwano łańcucha reprodukcji ludzi z rodowodem PZPR. Środowisko nie oczyściło się, ale reprodukuje. Dlatego m.in. nauczyciele i pracownicy akademiccy są mocno zlewicowani.
- W Katyniu trzeba było wybić 20 tys. ludzi, aby zniszczyć polską inteligencję. W Smoleńsku wystarczyło zabić setkę, aby skierować Polskę na złą stronę – objaśnił prof. Aleksander Nalaskowski, autor książki „Bankructwo polskiej inteligencji”.
- Cokolwiek by nie zrobiła obecna władza, będzie bojkotowana – stwierdził. - Nauczyciele i akademicy są mocno zlewicowani. Każda reforma wiąże się z dołożeniem obowiązków. Dlatego rządzący napotykają na opór, bo nauczyciele nie bardzo chcą dokładać sobie pracy.
- Brak lustracji i dekomunizacji to był błąd. Środowisko nie oczyściło się samo, jak zakładano, ale reprodukuje się. Powstał twór, jak ja to nazywam „proletariusz z dyplomem uczelni wyższej. Trudno wymagać od studentów, aby znali historię, skoro ich mistrzowie historii nie znają. Podam przykład lewicowego posła, który teraz bryluje w PO. Umiejscawiał Powstanie Warszawskie w latach 90. ubiegłego wieku, a dziś komentuje tematy wszelakie, z historią włącznie – dodał naukowiec.
- W środowisku naukowym panuje tolerancja represywna. W skrócie: można głosić każde poglądy, jeśli są to nasze poglądy. Kiedyś napisałem felieton dla jednego z tygodników, a ukarany za tekst zostałem, jako profesor, a nie felietonista. A jednocześnie nie wyciąga się konsekwencji wobec osób, na których ciążą poważniejsze zarzuty. Nie każe się profesora, który po pijaku spowodował wypadek. Obowiązuje tolerancja tylko dla swoich – przyznał prof. Aleksander Nalaskowski w poranku Telewizji Republika.