Prof. Krasnodębski o artykule 7.: Jeśli wyjdziemy obronną ręką to okaże się, że środowiska europejskie zaliczą pełną kompromitację
Gościem Katarzyny Gójskiej w programie "W punkt" był prof. Zdzisław Krasnodębski, polski socjolog, publicysta. – Próbują mobilizować ludzi, natomiast nic im nie wychodzi. Frustracja rodzi agresję. Stąd moje zdanie, że będzie tylko gorzej. Wystarczy poczytać prasę opozycyjną. Tam wezwania do aktów agresji są obecne niemal codziennie - tłumaczył zachowanie opozycji.
Ataki na biura poselskie Prawa i Sprawiedliwości
– Mimo wszystko, są to akty wandalizmu, ale ukierunkowane wyłącznie na przedmioty. Na szczęście, ponieważ odnosząc się do fali nienawiści polityków i autorytetów opozycji, nadal możemy być optymistami. Są to godne potępienia ataki, ale pozostające w pewnych granicach. Obawiam się, że w przyszłości może być jeszcze gorzej - mówił prof. Krasnodębski.
Ofensywa wobec dziennikarzy mediów publicznych
– Niestety tak jest. Występują skrajne emocje, mowa nienawiści. Zgadzam się, że to niezwykle niepokojące. Zawsze rządzili agresją. W Polsce doszło do mordu politycznego. Działo się to, gdy Prawo i Sprawiedliwość było opozycją. Analogicznie teraz tracą poparcie. Polacy nie tolerują agresji, radykalizmu. Opozycja zapędziła się w narożnik. Próbują mobilizować ludzi, natomiast nic im nie wychodzi. Frustracja rodzi agresję. Stąd moje zdanie, że będzie tylko gorzej. Wystarczy poczytać prasę opozycyjną. Tam wezwania do aktów agresji są obecne niemal codziennie. Opozycja Polakom nic pozytywnego nie ma do zaoferowania. Na razie to zniszczone drzwi, ale obawiam się, że może być gorzej. Akty agresji nie są czymś nowym. Dziś się nasilają, są wyrazem bezradności - odniósł się profesor.
Polacy mają się czego obawiać?
– W grudniu ubiegłego roku również prowokowano, by pokazać "agresję" policji. Ich powściągliwe i delikatne traktowanie jednak rozwaliły plan prowokatorów. To nowa faza konfliktu i wyraz być może porażki. Na razie to jest ekspresja bezsilnej nienawiści. Łączy się z tym niestety pewne ryzyko. Sam ostrzegę swoich pracowników - powiedział.
Artykuł 7. wobec Polski
– Parlament pracuje równolegle do Komisji Europejskiej. To na pewno potrwa. Dla nas, im dłużej tym lepiej. Instrukcje co do praworządności nie są jasne nawet dla samych członków Komisji. Parlament nie może wprowadzić żadnych sankcji, mogą sobie głosować. Komisja może nam złożyć konkretne zalecenia, później my będziemy się do tego ogłosić. Niestety Parlament jest instytucją prounijną. Może to tam przejść, gorzej będzie z uzyskaniem większości. Przypuszczam, że Bułgaria będzie zwlekała. Są oni bardzo związani z Niemcami - wyjaśnił.
Ukaranie Polski jako priorytet Berlina
– Jest tendencja do tego by Polskę ukarać. Pamiętamy oświadczenie Macrona i Merkel. Oni ośmielili się pchnąć Komisję do takiej decyzji. Niemcy mają jednak inne problemy. Nie posiadają rządu i nie wiadomo czy uda im się go zbudować. Wszyscy z zainteresowaniem obserwują co będzie dalej, ponieważ to rozgrywka kontynentalna. Jeśli wyjdziemy obronną ręką, okaże się, że środowiska europejskie zaliczą pełną kompromitację - podsumował prof. Krasnodębski.
Polecamy Nasze Programy
Wiadomości
Najnowsze
Zobacz, jak sprawdzić czy twój smartfon cię podgląda!
Warszawska afera śmieciowa, czyli największy problem Rafała Trzaskowskiego
Komentator TVN ZSZOKOWAŁ na wizji: „Ostatnie komunikaty są tak samo wiarygodne jak te z kancelarii premiera”
Stefaniuk: Prokurator, który zatrzymał Romanowskiego, dalej prowadzi sprawę, a powinien być odsunięty