– Wydaje mi się, że rodzi się w Polsce taki nieformalny sojusz obrońców starego systemu, tzn. liberalnych ugrupowań i związanego z nim biznesu oraz niestety mediów – mówił gość Antoniego Trzmiela prof. Kazimierz Kik. Politolog z Uniwersytetu Jana Kochanowskiego w Kielcach ocenił, że atmosfera zagrożenia dla demokracji jest kreowana w mediach.
– To nie jest tak, że my, Polacy jesteśmy skazani na przegraną. To nieprawda. My, Polacy musimy mieć więcej mądrości niż inni, ponieważ jesteśmy w gorszym usytuowaniu. Ta mądrość w XXI wieku ma zupełnie inne znamiona, niż mądrość w XX i XIX wieku – mówił prof. Kik w programie „Republika na żywo”.
Jego zdaniem Polacy muszą to zrozumieć i „nie mocować się z Niemcami, nie zarzucać im, że są egoistyczne, bo one są po prostu Niemcami”. – My musimy być się nauczyć egoizmu po polsku. Nasz polski egoizm jest jeszcze daleko przed nami – dodał.
– Program PiS ma coś, co mnie przekonuje. Mianowicie stawia tamę tendencji zalewania Polski przez kapitał zagraniczny poprzez reindustrializację i repolonizację. Chodzi o próbę oddolnego budowania gospodarki, dzięki małym i średnim przedsiębiorcom – ocenił politolog. Jego zdaniem to będzie sztuka, by wymyślić, jak wykreować ten polski kapitał, ale – jak dodał – „od tego są politycy i ekonomiści”.
Pytany, czy możliwe jest, że biznesmeni i banki wymyślają ruch protestu, by zapobiec zmianie uszczuplający ich dochody, prof. Kik odparł, że to możliwe.
– Wydaje mi się, że rodzi się w Polsce taki nieformalny sojusz obrońców starego systemu, tzn. liberalnych ugrupowań i związanego z nim biznesu oraz niestety mediów – tłumaczył. – Atmosfera zagrożenia dla demokracji jest głównie w mediach. Jest ona medialnie kreowana – dodał politolog.