Kierowcy oczekujący na oddanie fragmentu S8 między Markami a Radzyminem, mają powody do zmartwienia. Ośmiokilometrowy odcinek Marki-Kobyłka powinnien być oddany do użytku z końcem lipca tego roku, jednak włoski wykonawca poinformował Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa, o możliwym niedotrzymaniu terminu.
Wizytujący w ubiegłym tygodniu plac budowy podsekretarz stanu w Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa Jerzy Szmit zapewnił o wzmożonym nadzorze Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad nad inwestycją. Przedstawiciel Ministerstwa wskazał na konieczność zdyscyplinowania włoskiego wykonawcy, który jako realny termin zakończenia prac podaje październik bieżącego roku.
"Firma Salini została zobligowana do ukończenia najważniejszych prac w okresie letnim, tak aby latem można było trasę, przynajmniej jezdnie główne, udostępnić kierowcom i w ten sposób udrożnić tranzyt. Pozostałe prace, np. prowadzone na węzłach oraz poza pasem drogowym, wykonawca ukończyłby w późniejszym terminie" - podkreśliła w swoim komunikacie GDDKiA.
Jako przyczynę opóźnienia wykonawca wskazuje niesprzyjające warunki pogodowe. Przedstawiciele Ministerstwa wydają się nie dawać wiary tłumaczeniom Włochów. Tym bardziej, że w ubiegłym tygodniu wykonawcy trudnych technicznie fragmentów S7 na trasie Gdańsk-Elbląg podkreślali, że nie powinni mieć problemów z dotrzymaniem terminu oddania ich do użytku, właśnie ze względu na łagodną zimę (pisaliśmy o tym tutaj). Podobnie w grudniu ubiegłego roku oddano do użytku fragment S7 pod Miłomłynem, na trzy miesiące przed planowanym terminem.
Ukończenie wspomnianego 15-kilometrowego fragmentu S8 przed wakacjami, pozwoliłoby na przejazd od węzła Konotopa do węzła Wyszków-Północ, na całej długości trasą o standardzie drogi ekspresowej.