"Jak oni Polski po prostu nienawidzą". "Widzę, że wszystkie miast rządzone przez niemieckich aktywistów zamierzają zrobić to samo". "Dla PO Polskość jest im solą w oku", to tylko niektóre z komentarzy pod postem Jacka Karnowskiego na Twitterze, po tym jak odmówił on symbolicznego włączenia syren alarmowych ku czczi ofiar Powstania Warszawskiego.
– Zdecydowałem o tym w trosce o naszych nowych mieszkańców, którzy uciekli przed koszmarem wojny z Ukrainy – oświadczył.
Urzędnicy województwa pomorskiego poinformowali, że w poniedziałek 1 sierpnia, w 78. rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego, o godz. 17 przez minutę zabrzmią syreny alarmowe, m.in. w Gdańsku i Gdyni. „O ich uruchomieniu, za pośrednictwem Regionalnego Systemu Ostrzegania, mieszkańcy zostaną powiadomieni z 24-godzinnym wyprzedzeniem” - zakomunikowali urzędnicy na stronie internetowej urzędu wojewódzkiego.
Przeciwny uruchamianiu syren 1 sierpnia jest prezydent Sopotu. - Ludziom, którzy pamiętają jak bombardowano ich miasta, wycie syren kojarzy się z nalotami i przywołuje najczarniejsze wspomnienia. Nie możemy im zafundować takiego koszmaru. Przypominam, że na terenie Sopotu mieszka ich ponad 2 tys., a są to głównie kobiety i dzieci - tłumaczył Jacek Karnowski.
Kudłaty @KarnowskiSopot podjął decycyzję, że 1 sierpnia w godzinę "W" w Sopocie będzie MILCZĄCO wspominał bohaterski zryw Warszawiaków w walce o wolność. Syreny mogą wywołać traumę u bezpiecznie mieszkających w Sopocie obywateli Ukrainy. Żenujących postawa antypolaka. pic.twitter.com/LmBSf2oGOb
— Gdański Komisarz (@MalaSycylia) July 28, 2022
Decyzja prezydenta Sopotu nie wyklucza tego, że w mieście zostaną uruchomione syreny alarmowych. Urządzenia, które są zainstalowane na terenie Sopotu są bowiem częścią systemu wczesnego alarmowania i ostrzegania województwa pomorskiego i w związku z tym mogą zostać załączone zdalnie, z centrali mieszczącej się w Urzędzie Wojewódzkim.