Prezydent Andrzej Duda jak co tydzień spotkał się z użytkownikami Facebooka na piątkowej sesji pytań i odpowiedzi (Q&A). Odniósł się między innymi do środowej debaty prezydenckiej organizowanej przez Telewizję Polską.
Przyznał, że udział w przedwyborczym starciu kandydatów nie był dlań łatwy, mimo to ubiegający się o reelekcję prezydent uznał, że ma obowiązek stanąć do debaty, jak wszyscy inni.
– Chciałem też okazać szacunek moim kontrkandydatom - podkreślił prezydent Andrzej Duda.
Jak mówił, było mu trudno, ponieważ na odpowiedź na każde pytanie była minuta.
– Mnie jest bardzo trudno w ciągu jednej minuty zawrzeć wszystko to, co chciałbym powiedzieć (...) mógłbym bardzo dużo mówić nt. tego, co zostało zrobione na przestrzeni ostatnich lat i bardzo chętnie odpowiedziałbym szeroko na wszystkie zarzuty, które były podniesione, bo część z nich była kompletnie z kosmosu, natomiast nie było na to czasu- powiedział Duda.
Zwracał uwagę, że telewizja publiczna miała obowiązek zorganizowania debaty i zaproszenia do niej wszystkich zarejestrowanych kandydatów. Przypomniał, że pięć lat temu też brał udział w debacie przed I turą wyborów.
– I wtedy urzędujący prezydent Bronisław Komorowski na tę debatę nie przyszedł i miałem takie głębokie poczucie, że po prostu nas olewa, że nas traktuje z góry, w ogóle nie traktuje nas po partnersku. Wtedy powiedziałem, że jeżeli będzie tak, że zostanę wybrany na urząd prezydenta, to ja na tę pierwszą debatę przyjdę, i dlatego na tej debacie między innymi byłem. Dlatego, że chciałem pokazać również moim kontrkandydatom, że ich szanuję (...) uważałem, że po prostu mam obowiązek do niej stanąć jak wszyscy inni - powiedział Andrzej Duda.
Zaznaczył, że jest chyba pierwszym prezydentem ubiegającym się o drugą kadencję, który wziął udział w debacie wszystkich kandydatów przed pierwszą turą. Wskazywał, że nie robili tego ani Aleksander Kwaśniewski, ani Bronisław Komorowski.