W związku z nasileniem epidemii koronawirusa prezydent Portugalii Marcelo Rebelo de Sousa zgodził się na ogłoszenie stanu wyjątkowego. Zastrzegł jednak, że nie popiera całkowitego lockdownu.
Krytykując złe przygotowanie kraju do drugiej fali koronawirusa przez rząd, Rebelo de Sousa wskazał na konieczność unikania restrykcji, które ograniczałyby funkcjonowanie portugalskiej gospodarki:
- Nasza ekonomia jest w słabym stanie. Daje wprawdzie oznaki poprawy, ale znajduje się w trudnej sytuacji - stwierdził prezydent, który odmówił podania daty ogłoszenia stanu wyjątkowego. Zastrzegł jedynie, że nie powinien on obowiązywać zbyt długo.
W poniedziałek w trakcie spotkania z prezydentem premier Costa wezwał do do ogłoszenia stanu wyjątkowego z powodu nasilającej się drugiej fali epidemii koronawirusa. Szef socjalistycznego gabinetu przekonywał, że "ogłoszenie stanu wyjątkowego byłoby działaniem prewencyjnym" trwającym 15 dni.
Na podstawie przepisów o stanie wyjątkowym w Portugalii zostałby wprowadzony zakaz przemieszczania się między wszystkimi 308 powiatami. Wyjątkiem byłaby konieczność udania się do pracy, uczelni wyższej lub do chorego członka rodziny. Rząd mógłby również skierować do walki z Covid-19 służby mundurowe.
W sobotę wieczorem rząd uchwalił izolację społeczną w 121 najbardziej dotkniętych epidemią i najliczniej zamieszkanych powiatach kraju. Wejdzie ona w życie od środy i będzie obowiązywać przez 14 dni.