W dzisiejszym odcinku programu „10.04.2010 FAKTY” rozmawiano z Tomaszem Ziemskim – członkiem podkomisji MON ds. ponownego zbadania katastrofy smoleńskiej. Ziemski przedstawił dokładne relacje świadków, którzy widzieli jak doszło do bolesnego dla nas zdarzenia.
– Ostatnio odcinku omawialiśmy zeznania świadków, którzy przebywali między ulicą Gubienko, a szosą Kutuzowa. Są jeszcze ludzie, którzy widzieli ten samolot na wysokości szosy i po jej drugiej stronie. Takim świadkiem był m.in. kierowca autobusu Mikołaj Szewczenko. Przytoczona jest jego relacja z tego miejsca. On zeznał, że jadąc tym autobusem usłyszał huk silników. Podjeżdżając bliżej zobaczył przelatujący samolot na niskiej wysokości, który podwoziem zahaczał o wierzchołki drzew. To stoi w sprzeczności z konkluzją raportu Millera, która mówiła o tym, że samolot przelatywał w tym miejscu w pozycji odwróconej – mówił Ziemski.
– Dozorca hotelowy – Rustam Biriukow zeznał, że samolot leciał z ogonem w pozycji normalnej – czyli podobnie jak pan Szewczenko. Świadek Sławomir Wiśniewski, który znajdował się w tym miejscu widział z okna samolot pochylony na lewe skrzydło pod kątem 45 stopni. To jest już pewna rozbieżność – ocenił.
– Trzeba jednak przeanalizować szkic Wiśniewskiego, który załączył do swoich zeznań. Narysował fragment budynku hotelowego i swoje okno, z którego widział samolot. Okazuje się, że jego pokój był narożny i miał inne okna. On zobaczył ten samolot z okna wychodzącego na lotnisko. Trzeba zrozumieć jedną rzecz, że Sławomir widział to wszystko z wysokości mniej więcej 5/6 metrów nad poziomem terenu. Przed nim rozpościerała się szosa Kutuzowa z szeregiem drzew. Jeżeli spojrzymy na to z perspektywy, z której on to widział - to okazuje się, że pierwsze drzewa on widział jako duże, wszystkie następne wydawały się już mniejsze. Ten samolot mógł być kilka metrów nad koronami, ponieważ jeśli to skrzydło byłoby już w koronach drzew, to pan Sławomir nie widziałby w ogóle tej części samolotu. Pierwsze drzewa by mu to zasłaniały. Trzeba sprawdzić nie tylko miejsce gdzie przebywał świadek, ale też co mógł zobaczyć – mówił.
– To pochylone skrzydło pojawiło się w zeznaniach świadków z drugiej strony szosy Kutuzowa. Są to pracownicy warsztatu samochodowego, którzy w tym czasie byli na przerwie. Oni na własne oczy widzieli ten samolot. Te zeznania są bardzo ważne – zaznaczył.
– Jeden z nich wskazywał, że samolot zahaczył skrzydłem o drzewo na wysokości 10/15 metrów. Do tej pory jeżeli mówiło się, że samolot zahaczył o drzewo to mówiło się o ulicy Gubienko, o okolicach tzw. pancernej brzozy, ale ten świadek mówił całkowicie coś innego. Nie był w stanie sprecyzować czy to było lewe czy tez prawe skrzydło. Świadek zeznaje następnie, że samolot przeleciał troszkę dalej, a następnie runął na ziemię i się „rozdrobnił”. Jego kolega złożył bardzo podobną relację. Dodał, ze wybuch i odgłos silników tego samolotu przypominało mu wybuch ciężarówki.
– Mamy relacje strażaków, którzy byli przy miejscowej remizie. Wypowiedź jednego z nich:
„Akurat byłem blisko na dworze, Samolot spadł na moich oczach. Po prostu spał. Nie było wybuchu tylko głuchy dźwięk. Jeszcze w powietrzu zapalił się po tym jak zahaczył o drzewa.”
Według tego świadka ten samolot zahaczył o drzewa. Pytanie o które drzewa? - pytał Ziemski.
Zeznania innego świadka:
„U mnie w wozie otwarte było okno. Usłyszałem bardzo głośny dźwięk – jakby się coś rozpadało. Na początku silny wybuch, następnie dwa błyski ognia. Pobiegłem na miejsce katastrofy i zobaczyłem, że to polski samolot.”
Reasumując po drugiej stronie Kutozowa samolot był przechylony na lewe skrzydło. Obracał się wokół swojej osi. Być może w momencie, w który uderzył o ziemię był w pozycji plecowej. Tak wynika jeżeli weźmie się pod uwagę odłamki samolotu, ponieważ odłamki prawej burty są po lewej stronie trajektorii, a lewej po prawej. Tak by być nie mogło gdyby upadł w pozycji prawidłowej. Dalsze analizy nie są już oparte na relacjach świadków, bo ich zwyczajnie nie mamy – powiedział.
Co się stało ze świadkami?
– Niektórzy świadkowie, którzy złożyli relacje 10. kwietnia nigdy nie zostali przesłuchani. Nie mamy innych relacji. Pan Sławomir Wiśniewski składał wiele relacji i był przesłuchany przez prokuraturę. Niektórzy świadkowie byli wzywani, aby się tłumaczyli ze swoich relacji jakie przekazali polskim dziennikarzom.
Wiarygodność dokumentacji
– Wiemy, że są duże braki. Jest wiele brakujących zeznań. Prace naszej komisji nie mają punktów stycznych z komisją Miller – podkreślił Ziemski.