– Pocałujcie mnie w d***, pocałujcie mnie w d***, przyjeżdżać mi tu natychmiast! – m.in. takie słowa powiedział niezrzeszony poseł Janusz Sanocki do dyżurnego straży miejskiej w Nysie (woj. opolskie), gdy zorientował się, że ma założoną blokadę na koła samochodu.
Zdarzenie miało miejsce ponad dwa tygodnie temu, ale dopiero teraz lokalna telewizja RTO z Nysy opublikowała cały zapis rozmowy. Poseł zaparkował swój samochód pod szpitalem, gdzie obowiązywał zakaz. To nie spodobało się przechodniom, którzy wezwali straż miejską. Ta szybko założyła blokady na koła samochodu Sanockiego i odjechała na komendę. Gdy poseł zorientował się w sytuacji, to szybko zadzwonił do strażników.
Na trzyminutowym nagraniu słychać, jak Sanocki próbował wyjaśnić całą sytuację. Zdenerwowany poseł wielokrotnie użył wulgaryzmów i wymógł przyjazd strażników. Po chwili połączył się po raz kolejny i zażądał połączenia z komendantem.
– Słuchajcie Smoleń (komendant straży miejskiej - red), przyjechałem z chorą na chirurgię. Nie dość, ze ten s****, cham Krajczy (dyrektor szpitala - red.) nie zrobił parkingu, żeby pacjenci mogli podjeżdżać, to twoje matoły założyły mi blokadę na samochód, gdzie stoi i nie zagraża nikomu – mówił poseł.
Komendant upomniał Sanockiego, aby ten nie obrażał strażników, ale poseł zapowiedział, że podejmie starania o likwidację straży miejskiej w Nysie.
Po całym zdarzeniu poseł Sanocki przyznał, że był zdenerwowany, ale nie żałuje wypowiedzianych słów. Według niego jego zachowanie wynikało ze stanu wyższej konieczności.
Polecamy Nasze programy
Wiadomości
Najnowsze
Bliska współpracownica Tuska blokuje "Republikę" w KPRM, jej partner jest wydawcą w TVN24
TYLKO U NAS