Większe środki finansowe powinny być przeznaczone na zapobieganie, a później na likwidowanie skutków powodzi. Pomoc rządowa jest, ale działa niezbyt sprawnie - powiedziała we wtorek w Sejmie na konferencji prasowej sołtys Kubic, Agnieszka Białochławek.
Sołtys Kubic w gminie Nysa (woj. opolskie) Agnieszka Białochławek powiedziała, że powódź "zaskoczyła nas tak samo jak w roku 1997, a mogło to być wszystko lepiej zorganizowane w celu zapobieżenia temu zdarzeniu". Jej zdaniem, rząd powinien przeznaczyć większe środki na zapobieganie powodzi, a później na likwidowanie jej skutków.
"Na dzień dzisiejszy mieszkańcy stracili domy, stracili majątki życia, stracili firmy. Niektórzy stracili i firmy i domy, i nie są w stanie zarobić teraz na remonty mieszkań, domów, na postawienie firmy na nogi" - podkreśliła sołtys.
Są długie kolejki
Zauważyła, że pomoc rządowa jest, ale "niestety działa to niezbyt sprawnie". "Potrzeby są duże, mamy sezon jesienno-zimowy. Niezbędne jest ogrzewanie pomieszczeń w celu ich osuszenia. Niezbędny jest sprzęt celem osuszenia tych mieszkań, czyli osuszacze nagrzewnice. Tego brakuje. Mieszkańcy z tego, co mi przekazują, muszą po dostępne środki oczekiwać w długich kolejkach" - powiedziała.
Wziąć się do roboty
Z kolei poseł PiS Marcin Ociepa, w imieniu mieszkańców województwa opolskiego zaapelował do rządu, by uruchomiło pomoc, którą zapowiadano. "Tej pomocy nie ma. Doraźna pomoc na poziomie dwóch tysięcy złotych, czy dla niektórych osiem tysięcy złotych jest po prostu niewystarczająca" - mówił.
Zaznaczył, że ludzie potracili domy, firmy, pola i "nawet nie wiedzą, czy mogą wydawać środki na remonty", tak aby zdążyć przed zimą.
"Rząd zawiódł na etapie radzenia sobie z żywiołem, przygotowania do żywiołu, żeby minimalizować skutki, ale dzisiaj my apelujemy o to, żeby rząd nie tylko mówił, ale wziął się do roboty i zrealizował to, o czym mówił" - powiedział Ociepa.
Źródło: PAP