Polskie służby badają sprawę opuszczonego rosyjskiego tankowca w Gdyni
Porzucony rosyjski zbiornikowiec Khatanga stacjonujący w Porcie Gdynia budzi coraz większe obawy. Zerwania cum, zagrożenie wybuchowe oraz potencjalny sprzęt wywiadowczy na pokładzie skłaniają służby i władze do pilnych działań.
Porzucony statek z przeszłością
Khatanga, rosyjski tankowiec, został zatrzymany w Porcie Gdynia w 2017 roku po negatywnej ocenie technicznej podczas rutynowej kontroli. Po upadłości armatora, Murmansk Shipping Company, jednostka pozostała w porcie, a próby kontaktu ze strony Rosjan zakończyły się niepowodzeniem. Od tego czasu statek jest pozbawiony regularnego nadzoru, a ostatnie zerwania cum w grudniu i styczniu wzbudziły alarm wśród służb.
Eksperci wskazują na możliwe zagrożenia związane z gromadzeniem się wybuchowych gazów pozostałych po przewozie ropy naftowej. Jak podkreśla informator Radia ZET, wystarczy iskra, by doszło do katastrofy.
Służby w akcji – czy Khatanga to tylko wrak?
Do incydentów z rosyjskim statkiem odniosły się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Służba Kontrwywiadu Wojskowego, które badają potencjalne zagrożenia. Istnieją obawy, że na pokładzie mogą znajdować się urządzenia szpiegowskie, co jest szczególnie niepokojące w kontekście strategicznego znaczenia portu w Gdyni, obsługującego m.in. sprzęt NATO.
Zarząd Portu Gdynia i Ministerstwo Infrastruktury zapewniają, że sytuacja jest monitorowana, a wszystkie działania są zgodne z regulacjami prawnymi. Rozważane jest nawet przejęcie statku na podstawie zadłużenia armatora. Władze nie wykluczają wpisania Murmansk Shipping Company na listę sankcyjną, co mogłoby umożliwić rozwiązanie problemu Khatangi.
Co dalej z rosyjskim tankowcem?
Choć władze portowe uspokajają, sytuacja związana z Khatangą jest nadal przedmiotem zainteresowania sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Wypracowanie rozwiązań prawnych i technicznych będzie kluczowe dla zneutralizowania potencjalnych zagrożeń, jakie niesie porzucony statek.
Źródło: Republika, Radio ZET
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca.
Bądź na bieżąco! Obserwuj nas w Wiadomościach Google.