Polski żołnierz stawia czoło zagrożeniu, a nie unika niebezpieczeństwa. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z ryzyka, jakie niesie ze sobą narażenie na kontakt z osobami potencjalnie zainfekowanymi wirusem. Jednak każdy z nas noszących mundur Wojska Polskiego musi dawać przykład i pomagać obywatelom w trudnych sytuacjach. To nasz obowiązek – mówi „Gazecie Polskiej” generał Jarosław Mika, Dowódca Generalny Rodzajów Sił Zbrojnych.
FRAGMENT wywiadu Piotra Nisztora z generałem Jarosławem Miką, który już dziś możesz przeczytać w najnowszym numerze tygodnika "Gazeta Polska".
Jaka była Pana pierwsza myśl, gdy dowiedział się Pan, że jest zarażony koronawirusem?
Przede wszystkim byłem zaskoczony tym wynikiem, bo naprawdę czułem się bardzo dobrze. Zresztą cały czas nie mam żadnych objawów. Liczę więc, że szybko wyzdrowieję i wrócę normalnie do pracy.
Jak Pan się dowiedział o zarażeniu?
Najpierw w niedzielę 8 marca, po godzinie 20, dowiedziałem się, że gen. Salvatore Farina [szef sztabu włoskiej armii – przyp. red.], który uczestniczył wspólnie ze mną w piątkowej konferencji w niemieckim Wiesbaden [6 marca – przyp. red.], jest zarażony koronawirusem. Poinformowali mnie o tym nie tylko Amerykanie, ale rów- nież sam Farina, który przeprosił za zaistniałą sytuację. Niezwłocznie skonsultowałem się wówczas z prof. Grzegorzem Gierelakiem, dyrektorem Wojskowego Instytutu Medycznego. Zdecydowaliśmy, że następnego dnia rano poddam się badaniu, podobnie jak cała delegacja, która wraz ze mną brała udział w konferencji, a potem wspólnie wracała samolotem CASA do Polski. O tym, że wynik jest pozytywny, dowiedziałem się we wtorek. Zostałem poddany kwarantannie, podobnie jak osoby, z którymi miałem kontakt.
Co w takim razie robił Pan generał pomiędzy piątkiem 6 marca, a poniedziałkiem 9 marca?
Na szczęście miałem wolne, dlatego liczba moich kontaktów w tym okresie była ograniczona. Głównie poświęcałem się jednemu z moich hobby – pracy w ogrodzie. Trudno jednak będąc w mojej rodzinnej miejsco- wości, Rzepinie, uniknąć jakichkolwiek kontaktów. Poza tym, jak co niedziela, uczestniczyłem w mszy świętej. Oczywiście gdybym już wtedy wiedział, że jestem zarażony, na pewno wcześniej podjąłbym stosowne działania. Jestem niezmiernie wdzięczny za wszystkie słowa otuchy i wsparcia, które do mnie płyną. Otrzymuję dziennie kilkaset SMS-ów i dziesiątki telefonów, za co chcia- łem wszystkim bardzo podziękować. To jeszcze bardziej motywuje mnie do pracy i szybkiego powrotu do zdrowia. Pewnie dlatego tak dobrze wszystko znoszę. Jak napisał mi jeden z podwładnych, mam nadzieję, że jako czołgista pokonam kolejnego wroga, jakim tym razem jest koronawirus.
(…)
Czy koronawirus w jakikolwiek sposób obniżył potencjał obronny polskich Sił Zbrojnych?
Zdecydowanie nie. Zaangażowani jesteśmy w działania związane z koronawirusem, wspieramy publiczną służbę zdrowia, powołaliśmy wojskowe zgrupowania zadaniowe, działamy na korzyść społeczeństwa. Wprowadziliśmy odpowiedne procedury i ich przestrzegamy. Przykładem są ćwiczenia Defender, gdzie od początku zarówno strona amerykańska, jak i my zdawaliśmy sobie sprawę z zagrożenia koronawirusem. Stąd ostatnia decyzja dowództwa USAR Europe o wprowadzeniu modyfikacji do ćwiczenia.
CAŁY WYWIAD CZYTAJ W NAJNOWSZYM NUMERZE TYGODNIKA "GAZETA POLSKA"