Gdybym dzisiaj spojrzał na Europę, zastanawiając się, gdzie zainwestować swoje pieniądze, to wybór byłby oczywisty – skierowałbym je do Polski - mówi w wywiadzie dla "Gazety Polskiej" prof. George Friedman, autor wielu książek z dziedziny geopolityki, m.in. słynnej „Następne 100 lat”.
Powiedział Pan, że moment agresywnej polityki Rosji już minął. Na czym opiera Pan to przeświadczenie?
Rosja poniosła druzgocącą porażkę na Ukrainie. Ukraina zawsze była w kręgu zainteresowań Rosji, ponieważ zapewniała jej strategiczną głębię. Teraz Rosja tę głębię utraciła, nie poczyniła żadnego kroku w stronę przejęcia kontroli nad Ukrainą. Porozumienie, które mają z Amerykanami, gwarantuje tylko, że obydwie strony pozostaną mniej więcej tam, gdzie są. Rosja utraciła możliwość przeprowadzenia skomplikowanych operacji wojskowych, bo te zależały zawsze od utrzymania linii zaopatrzeniowych, a z tym Rosjanie mają ogromne problemy. Dziś patrzę na Rosję jak na kraj, który chce teraz przede wszystkim sprawiać wrażenie bycia potęgą. Gdy w Związku Sowieckim opracowywano nowy typ uzbrojenia, wszystko było objęte ścisłą tajemnicą. Teraz każde takie wydarzenie jest nagłaśniane w mediach, niemal codziennie ogłaszane jest wynalezienie jakiejś nowej, zabójczej broni. Gdy patrzę na to wszystko, do głowy przychodzi mi tylko jedno słowo: maskirovka. Taką rolę odgrywa też uczestnictwo Rosjan w konflikcie syryjskim. Putin obiecał Rosjanom dobrobyt i powrót potęgi. Nie jest w stanie dać im dobrobytu, więc przynajmniej stara się sprawiać wrażenie, że Rosja jest potęgą.
Jedną z Pana prognoz było też zaliczenie Polski do grupy czterech krajów, które w XXI w. staną się wschodzącymi potęgami. Czy podtrzymuje Pan dzisiaj tę diagnozę? Spójrzmy, gdzie Polska była 10 lat temu, a w jakim miejscu znajduje się dzisiaj.
Polska może nie jest głównym graczem na arenie europejskiej, ale jej rola znacznie wzrosła. Moja prognoza opierała się na stwierdzeniu, że Polska znajduje się pomiędzy dwoma potęgami: Rosją i Niemcami. Dzisiaj widzimy, że Niemcy mają problem, żeby zachować rolę lidera Europy. A Polska jest jednym z najbardziej ekonomicznie obiecujących regionów świata. Macie wyedukowaną i zdolną populację, która swoją pracę wykonuje ciągle za konkurencyjną cenę. Gdybym dzisiaj spojrzał na Europę, zastanawiając się, gdzie zainwestować swoje pieniądze, to wybór byłby oczywisty – skierowałbym je do Polski, ale też do państw bałtyckich, na Węgry, a nawet do Rumunii.
Są trzy czynniki przemawiające na rzecz Polski. Geopolityczna pozycja pomiędzy dwoma słabnącymi potęgami, konkurencyjność Waszej gospodarki. Trzeci czynnik to strategiczny sojusz z USA. Wystarczy spojrzeć na Koreę Płd. albo Izrael. Oba te państwa były kluczowymi sojusznikami USA i oba od lat 50. przeszły dynamiczny rozwój, od bycia bardzo biednymi państwami do liczących się na świecie potęg przemysłowych i ideologicznych. Strategiczna relacja z Ameryką zawsze łączy się z inwestycjami i transferem technologii.
CAŁY WYWIAD W ŚRODOWYM NUMERZE "GAZETY POLSKIEJ". ZAPRASZAMY 3 PAŹDZIERNIKA DO KIOSKÓW !!!!