Polska przerzuci tysiące żołnierzy w kierunku wschodniej granicy Polski – informuje agencja powołując się na słowa Tomasza Siemoniaka. Minister zastrzega jednak, że w rozmowie z agencją nie informował o żadnych liczbach.
Minister tłumaczy podjętą decyzję konfliktem trwającym obecnie na Ukrainie. – Sytuacja geopolityczna się zmieniła, mamy do czynienia z największym kryzysem bezpieczeństwa od czasu Zimnej Wojny. Wyciągamy z tego wnioski – tłumaczył Siemoniak.
Jak dodał, co najmniej trzy bazy wojskowe na wschodzie kraju zwiększą swoją pojemność z obecnych 30 procent do prawie 90 procent w 2017 roku.
Artykuł wywołał jednak spore zamieszanie. W świat poszła informacja o tysiącach żołnierzy przerzucanych na wschodnią granicę kraju, podczas gdy jak zapewnia MON, w wypowiedzi ministra nie padły żadne konkretne liczby. – Informacja Associated Press wprowadza niepokój. Dofinansowanie i kompletowanie jednostek na wschodzie to plan wieloletni – stwierdził na Twitterze rzecznik prasowy MON Jacek Sońta. Do sprawy niejednokrotnie odniósł się także minister Siemoniak:
@mariuszkaminski Prosiliśmy korespondentkę AP, która rozmawiała, że tytuł nieadekwatny. Mówiłem jej to samo co PAP w czwartek.
— Tomasz Siemoniak (@TomaszSiemoniak) październik 27, 2014
.@Antosiewicz Wiedząc, że w amerykańskich mediach nie ma autoryzacji, nie mówiłem nic ani o tysiącach, ani setkach żołnierzy. #AP
— Tomasz Siemoniak (@TomaszSiemoniak) październik 27, 2014
@mariuszkaminski Pani z AP pytała o liczebność polskiej armii w kontekście zniesienia poboru. Wynosi 120 tys.etatów, żołnierzy jest mniej.
— Tomasz Siemoniak (@TomaszSiemoniak) październik 27, 2014