Czterej oficerowie Biura Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji, którzy zajmowali się inwigilacją dziennikarzy, patrolują teraz warszawskie ulice i perony.
Z informacji Radia ZET wynika, że dwóch byłych zastępców szefa BSW, naczelnik zarządu oraz naczelnik wydziału, zostali odwołani i przeniesieni m.in. do komisariatu kolejowego na Dworcu Centralnym i komisariatu warszawskiego metra. Policjanci nie zajmują już funkcyjnych stanowisk. Patrolują perony i pilnują ambasad.
Wczoraj do dymisji podał się nadinspektor Cezary Popławski, zastępca Komendanta Głównego Policji. Jego rezygnacja może mieć związek z ostatnią wypowiedzią Mariusza Błaszczaka. Szef MSW zapowiedział "przyjrzenie się pracy" wiceszefa KGP, zastrzegając, że na ważnych stanowiskach w policji nie ma miejsca dla osób z peerelowską przeszłością. CZYTAJ WIĘCEJ
Tajna operacja
Na początku roku Radio ZET poinformowało, że policja inwigilowała dziennikarzy, którzy ujawnili aferę taśmową. Rozgłośnia, powołując się na wyniki audytu przeprowadzonego w Biurze Spraw Wewnętrznych Policji, podała, że w Komendzie Głównej Policji działała specgrupa do rozpracowania osób biorących udział w wyjaśnianiu afery taśmowej. Według raportu podsłuchiwano w sumie 80 osób, w tym dziennikarzy i prawników.
Specjalna grupa, na czele której stanął ówczesny szef Biura Spraw Wewnętrznych KGP, działa tak, by ukryć sprawę przed prokuraturą i sądami, w związku z tym w oficjalnych notatkach podsłuchy były uzasadniane zupełnie innymi okolicznościami. Z doniesień Radia ZET wynika, iż policja otrzymała praktycznie nieograniczone możliwości, żeby dowiedzieć się, kto stoi za głównym podejrzanym w tej sprawie Markiem Falentą. CZYTAJ WIĘCEJ